– Nie zazdroszczę sytuacji pani premier Szydło, bo nie ma żadnego gremium, które mogłoby zweryfikować, czy takie działanie TK jest zgodne z prawem – mówił w programie "Odkodujmy Polskę" dyrektor Zespołu Orzecznictwa i Studiów Trybunału Konstytucyjnego Kamil Zaradkiewicz.
W związku z informacją dotyczącą zakazu wystąpień medialnych dla dyrektora Zespołu Orzecznictwa i Studiów Trybunału Konstytucyjnego Kamila Zaradkiewicza posłowie Prawa i Sprawiedliwości Małgorzata Wassermann i Wojciech Szarama zwrócili się z prośbą o interwencję do Rzecznika Prawa Obywatelskich i Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.
Odpowiedzi na pismo parlamentarzystów udzieliła dziś Helsińska Fundacja Praw Człowieka. Czytamy w niej, że „z orzecznictwa ETPC wynika, że funkcjonariusze publiczni i pracownicy służby cywilnej poddani są specyficznemu nakazowi lojalności wobec zatrudniającego ich podmiotu publicznego. Tym samym są zobowiązani do powściągliwości podczas publicznego zabierania głosu". HFPC zaznacza jednak, że każda ingerencja w swobodę wypowiedzi, nawet jeśli dotyczy ona funkcjonariusza publicznego, musi być proporcjonalna. Czytaj więcej
"Zdaje sobie sprawę gdzie są moje granice"
Jak przypomniał w programie prowadzący Tomasz Sakiewicz, w swojej wypowiedzi fundacja powołuje się na orzeczenia dotyczące sędziów. Komentując w studiu Telewizji Republika dzisiejszą odpowiedź HFPCz, Kamil Zaradkiewicz podkreślił jednak, że nie jest on sędzią, ale pracownikiem Trybunału Konstytucyjnego, a dokładnie dyrektorem Zespołu Orzecznictwa i Studiów Trybunału Konstytucyjnego. – Myślę, że moja osoba nie jest twórcom raportu obca – tłumaczył gość.
Jak podkreślił, zakaz wypowiedzi został sformułowany bardzo ogólnie, ale dotyczy jego wypowiedzi jako pracownika TK. – Został też sformułowany komunikat dla prasy, w którym zastrzeżono, że w moim zachowaniu naganna nie była treść, tylko postawa jako pracownika służby publicznej – mówił dalej Zaradkiewicz.
– W mojej pracy jako urzędnika państwowego zawsze zdaje sobie sprawę gdzie są moje granice, tego co mi wolno, jakie są moje kompetencje, obowiązki, i tym czego mówić nie powinienem, stąd zawsze w moich wypowiedziach publicznych zastrzegam, że nie będę odnosił się krytycznie, komentował czy to postępowania TK, czy konkretnych rozstrzygnięć – dodał.
"Sama konstytucja reguluje tylko kwestie podstawowe"
Jak podkreślał dyrektor Zespołu Orzecznictwa i Studiów Trybunału Konstytucyjnego w rozmowie z Tomaszem Sakiewiczem, obecnie Trybunał Konstytucyjny stara się pracować bez ustawy regulującej jego pracę, gdyż "nie przyjął" nowych regulacji.
– Sama konstytucja reguluje tylko kwestie podstawowe – tłumaczył, dodając, że to szczegółowe przepisy, w tym wypadku uchwalane przez Sejm regulując detale prace TK. – Bez tego trybunał nie może wykonywać swojej funkcji – dodał.
– Nie zazdroszczę sytuacji pani premier Szydło, bo nie ma żadnego gremium, które mogłoby zweryfikować, czy takie działanie TK jest zgodne z prawem (chodzi o wydanie rozstrzygnięcia przez ograniczoną liczbę sędziów - red.) (...) a jeśli nie ma ustawy bez której sąd, albo Trybunał Konstytucyjny może procedować, to taki organ nie może procedować – mówił Zaradkiewicz.