Nikt tego Państwu oficjalnie nie powie ani nikt szybko nie ogłosi, bo zdemobilizowałoby to ludzi w bardzo trudnym okresie walki z pandemią, ale obecna trzecia fala ataku zarazy jest już chyba naprawdę ostatnią i za parę tygodni zostanie zduszona. Jestem o tym głęboko przekonany, patrząc na liczbę dostarczanych Polsce i na świecie szczepionek, liczbę osób, które miały kontakt z koronawirusem, i po prostu widząc nadchodzącą porę roku. Najbliższe dwa–trzy tygodnie będą wyjątkowo ciężkie, ale ten koszmar w kwietniu zacznie się kończyć. Co z tego wynika?
Wytrzymajmy jeszcze trochę w reżimie sanitarnym, nie dajmy się zarazić i uważajmy na bliskich i przyjaciół. Teraz zachorować to jest naprawdę bez sensu, a pokus wiele i trudno nam zachować dyscyplinę. Są kraje, niestety poza UE, które wyszczepiły już ogromną część obywateli i tam epidemia zaczyna gasnąć. Zgaśnie i u nas, tylko z dwumiesięcznym opóźnieniem, które zafundowała nam bezradność urzędników unijnych.
I to jest drugi wniosek, jaki wynika z tej epidemii: obecna UE nie nadaje się do rozwiązywania poważnych kryzysów. Co gorsza, projekty federalizacji tylko sprawę pogorszą. Politycy rządzący Unią nie pochodzą z demokratycznych wyborów, więc nie są rozliczani według woli wyborców. Tacy politycy nie otaczają się więc urzędnikami, którzy najefektywniej pracują dla mieszkańców UE, lecz takimi, którzy realizują interesy najsilniejszych. Jak widać, jedno z drugim niekoniecznie musi mieć wiele wspólnego. Poziom szaleństwa, jaki ogarnął znaczną część polityków unijnych, żeby zajmować się akurat teraz szerzeniem ideologii LGBT i szukać problemów z praworządnością w Polsce, na Węgrzech i w Słowenii, świadczy o jakimś dramatycznym oderwaniu od rzeczywistości. Tymczasem są kraje, nawet w Europie Środkowej, gdzie korupcja sięga zenitu, sędziowie wiją się między politykami a mafiami i nikogo to w UE nie obchodzi, bo dają się wszystkim naokoło okradać. Można udawać, że tego nie ma, tylko nikt na tym dobrze nie wyjdzie.
Trzecia niezwykle istotna uwaga to to, że polska gospodarka okazała się niezwykle odporna na kryzys. Stan finansów państwa pod koniec pandemii jest lepszy niż pod koniec rządów PO-PSL. Stąd niedaleko do wniosku, że rządy tych dwóch partii dla gospodarki były bardziej niebezpieczne niż zaraza. Rządy Zjednoczonej Prawicy w ostatnim roku wpompowały setki miliardów złotych w ratowanie przedsiębiorstw i miejsc pracy. Mimo to dług cały czas jest pod kontrolą, a bezrobocie najniższe w UE. Za czasów koalicji PO-PSL tyle samo pieniędzy, ile obecnie wydajemy na obronę przed kryzysem, wyciekało z systemu finansów publicznych. Jest jednak różnica: jedne fundusze posłużyły gospodarce, drugie złodziejom. Z tego punktu widzenia, bez względu na wizerunkowe wpadki i ciągłe podgryzanie się różnych frakcji w obozie władzy, dla kraju bardzo korzystne jest utrzymanie obecnej ekipy.
I ostatnia rzecz, najważniejsza – kraje o słabej strukturze społecznej i państwowej w czasie obecnego kryzysu cofną się o dekadę, a te, które mają choć odrobinę lepiej zorganizowane społeczeństwa i pilnują swoich spraw, mają szansę ostatecznie zyskać. Kluczem jest patriotyzm, ale taki, który nie utrudnia współpracy z sąsiadami i własnym regionem. W naszym interesie jest budowa postaw obywatelskich opartych na tradycjach I Rzeczypospolitej, bo to najlepsza odpowiedź na nadchodzące czasy.