Ta tzw. III Rzeczpospolita nie oddała należnych honorów ani ojcu, ani innym Żołnierzom Wyklętym. Po ćwierć wieku od okrągłego stołu władze bardziej szanują komunistycznych zbrodniarzy, z naszych portfeli wypłacają im gigantyczne emerytury, urządzają pogrzeby z honorami – stwierdził historyk i publicysta, prezes Fundacji "Łączka" Tadeusz Płużański.
Tadeusz Płużański, ojciec prezesa Fundacji "Łączka", został ciężko ranny podczas wojny obronnej 1939 roku. Cudem przetrwał pięcioletni pobyt w obozie koncentracyjnym Stutthof. Po wyjściu z piekła, powrócił do konspiracji. Polska Ludowa oddała go w łapy bezpieki, skazując na karę śmierci z czasem zamienioną na dożywotnie więzienie, które ostatecznie zabrało mu 9 lat życia. O tym, czy po '89 roku Polska spełniła jego oczekiwania i oddała mu należną sprawiedliwość mówił w rozmowie z portalem rebelya.pl jego syn, Tadeusz.
Płużański: Tzw. III RP nie oddała należnych honorów ani mojemu ojcu ani innym Żołnierzom Wyklętym
– Na początku ojciec był entuzjastą nowej Polski, ale z biegiem lat ten entuzjazm opadał – przyznał. Publicysta przytoczył jeden przykład, który był tego wyrazem. – Kiedy studiowałem historię, bodaj na drugim roku zgłosił się do mnie Urząd Ochrony Państwa, abym u nich pracował. Powiedziałem o tym tacie i to była jedyna rzecz, której mi w życiu zabronił. Powiedział wprost: to są te same służby, co kiedyś. Oni łamią ludziom życie – wspominał, dodając, że nie do końca to wówczas rozumiał, jednak po latach okazało się, że ojciec miał rację.
Płużański podkreślił, że "ta tzw. III Rzeczpospolita" nie oddała należnych honorów ani jego ojcu, ani innym Żołnierzom Wyklętym. – Po ćwierć wieku od okrągłego stołu władze bardziej szanują komunistycznych zbrodniarzy, z naszych portfeli wypłacają im gigantyczne emerytury, urządzają pogrzeby z honorami, jak teraz przywódcy „grupy przestępczej o charakterze zbrojnym” – jak uznał sąd - Wojciechowi Jaruzelskiemu – mówił.
Zdaniem prezesa fundacji "Łączka", "w ciągu tych 25 lat „wolnej Polski” tylko prezydentura Lecha Kaczyńskiego – przerwana tragicznie – w odpowiedni sposób przywracała pamięć o polskiej historii i prawdziwych polskich bohaterach".
Płużański: Ojciec powtarzał, że daleko nam do Polski w pełni wolnej...
– Ojciec powtarzał często, że daleko nam do czasów jego Polski – Polski przedwojennej, w pełni wolnej i niepodległej, która ceniła swoich żołnierzy i składała hołd kombatantom, głównie tym z powstania styczniowego – wspominał publicysta.
Płużański mówił także o swojej książce – "Bestie", którą poświęcił sądowym i więziennym mordercom polskich bohaterów. Jak mówił, pisząc tę książkę chciał przede wszystkim poznać ich wersję wydarzeń. – Nie po to, aby zrozumieć, jak ciężko było im mordować ludzi, ale zapewne po to, aby usłyszeć jedno magiczne słowo – przepraszam – mówił. Jak dodał, nie padło ono nigdy zarówno z ust prymitywnych brutalnych ubeków, jak i inteligentnych, wykształconych sędziów i prokuratorów. – Oni do dziś uważają, że są bohaterami, że walczyli z bandami, a III RP ich w tym utwierdza – wskazał.
"Jest ofiara, ale gdzie są kaci?"
Historyk podkreślał, że mimo takiej polityki prowadzonej przez 25-lat zainteresowanie Żołnierzami Wyklętymi wciąż rośnie. – Młodzi pytają też o oprawców. Wracając na warszawską „Łączkę” pytają o rotmistrza Pileckiego, generała Fieldorfa, majorów: Szendzielarza „Łupaszkę”, czy Dekutowskiego „Zaporę” – mówił. Jak dodał, pytają także, kto doprowadził do ich tragicznej śmierci. – Bo to pytania naturalne: jest ofiara, ale gdzie są kaci? – podkreślił. – A ponieważ wśród oprawców jest stalinowski morderca sądowy Stefan Michnik, brat redaktora naczelnego „Gazety Wyborczej”, trudno się spodziewać, aby przywracanie pamięci o bohaterach cieszyło się poparciem wpływowego salonu – skwitował Płużański.
CZYTAJ TAKŻE: