"Prawdę mówiąc, boję się, że nasze doświadczenia jeszcze nie były najgorsze. To, czego się boję najbardziej, to puste trumny. Boję się, że czekają nas jeszcze gorsze doświadczenia niż te dotychczasowe" – powiedziała w wywiadzie z Lidią Lemaniak dla "Gazety Polskiej Codziennie" Magdalena Merta, wdowa po Tomaszu Mercie.
W wyniku ekshumacji ciał ofiar katastrofy smoleńskiej dowiedzieliśmy się o wielu makabrycznych odkryciach w grobach. Czy Pani zdaniem Rosjanie celowo bezcześcili zwłoki?
Tego nie wiem. Na pewno celowe było danie przyzwolenia Rosjanom na takie postępowanie i celowa była postawa tych, którzy wówczas o tym decydowali. Wielokrotnie podkreślała to pani Ewa Kochanowska, mówiąc, że komunikat usłyszany w Moskwie przez tych, którzy tam byli, był skierowany do Rosjan, a nie do Polaków. To było takie powiedzenie „róbcie, co chcecie, bo nikt tego nie skontroluje, my zadbamy o to, żeby wasze łajdactwo nigdy nie wyszło na jaw”. Bardzo trudno dopatrzeć się w tym dobrej woli.
Tomasz Arabski stwierdził, że nie zabraniał otwierać trumien, a decyzje, które podejmował ws. ofiar katastrofy, podejmował dla dobra wszystkich...
Pan Arabski bredzi, mówiąc, że chodziło o dobro rodzin. Chodziło o dobro Rosjan. Kłamstwa pana Arabskiego nie pierwszy raz robią nam krzywdę. Może nas tylko bardzo smucić, że brnie w te kłamstwa, w ogóle nie zadając sobie pytania, jaki ból sprawił rodzinom swoim postępowaniem. W mojej ocenie pan Arabski jest człowiekiem bez czci i sumienia.
Przed nami jeszcze wiele ekshumacji. Czy uważa Pani, że takie makabryczne pomyłki jeszcze się powtórzą, czy to już koniec?
Prawdę mówiąc, boję się, że nasze doświadczenia jeszcze nie były najgorsze. To, czego się boję najbardziej, to puste trumny. Boję się, że czekają nas jeszcze gorsze doświadczenia niż te dotychczasowe.
Cały wywiad Lidii Lemaniak z Magdaleną Mertą znajdą Państwo w dzisiejszym wydaniu "Gazety Polskiej Codziennie"