Papież miłosierdzia i reform. Co zostawił po sobie Franciszek?

Nie przyszedł, by zarządzać Kościołem jak korporacją, lecz by obudzić sumienia. I obudził - także tych, którzy woleliby, żeby spały. Przedstawiamy dziesięć kluczowych wydarzeń pontyfikatu papieża Franciszka - człowieka, który z odwagą zmierzył się z wyzwaniami współczesności i pozostawił Kościół inny, niż go zastał.
Ewangelia na nowo. Nie litera, lecz ogień
Adhortacja Evangelii gaudium była jego manifestem. Franciszek nie tworzył nowego Kościoła – chciał, by Kościół powrócił do źródła. Odrzucił „mentalność zachowawczą”, krytykował klerykalizm i zamknięcie się we własnych strukturach. Domagał się „permanentnego stanu misji”. Wzywał do mówienia o Jezusie, nie o samym Kościele, o łasce, nie tylko o prawie.
Nie był reformistą dla reformy - był prorokiem, który wiedział, że ewangelizacja nie znosi stagnacji. Jego wezwanie do zmiany dotyczyło nie tylko treści, ale i stylu głoszenia. Papież chciał Kościoła zranionego obecnością wśród ludzi, nie wygodnego i aseptycznego.
Ziemia jest naszą siostrą
Franciszek jako pierwszy papież poświęcił encyklikę ekologii. "Laudato si" nie była jednak dokumentem technokratycznym. Była - jak sam ją określił - wezwaniem do „nawrócenia”. Papież wytykał współczesności brak solidarności międzypokoleniowej i hipokryzję ruchów ekologicznych, które walcząc o delfiny, milczą o nienarodzonych dzieciach. W jego ujęciu troska o planetę nie mogła być oddzielona od troski o człowieka.
Podobnie myślał o relacjach społecznych. W encyklice "Fratelli tutti" zażądał nowego ładu opartego nie na globalizacji rynku, ale na globalizacji braterstwa. I znów był niewygodny. Braterstwo nie mieści się w żadnym sztabie wyborczym.
Rodzina, sumienie i miłosierdzie - czyli "Amoris laetitia"
Najbardziej "kontrowersyjny" dokument jego pontyfikatu nie zmieniał dogmatów. Zmieniało się coś głębszego - sposób patrzenia. Franciszek w adhortacji "Amoris laetitia" pokazał, że miłość duszpasterska nie polega na wydawaniu wyroków, ale na towarzyszeniu i rozeznawaniu. Głośne „Dubia” czterech kardynałów pokazały, jak wielkie emocje wzbudził ten nowy język Kościoła - bardziej sumienia niż paragrafu.
Milczenie w Auschwitz, szept w Krakowie, krzyk w Rzymie
Podczas Światowych Dni Młodzieży Franciszek mówił do młodych o „kanapie, która paraliżuje”. Wcześniej - w ciszy byłego obozu Auschwitz - nie powiedział nic. Ale milczenie papieża było bardziej wymowne niż słowa. Z Jasnej Góry apelował o powrót do Chrztu. Z okna przy Franciszkańskiej - o odwagę, uczciwość i miłość.
W Rzymie z kolei mówił o miłosierdziu. Nie w teorii - w praktyce. Jubileusz Miłosierdzia był nie tylko wydarzeniem, ale duchowym ruchem. Franciszek nie tylko otworzył Drzwi Święte, ale sam odwiedzał ludzi odrzuconych: więźniów, chore dzieci, imigrantów. Pokazywał, że „czynienie miłosierdzia” nie jest opcją, ale istotą chrześcijaństwa.
Zderzenie z realnością: nadużycia i władza
Papież Franciszek mierzył się z grzechami Kościoła - bez makijażu. Szczyt nt. ochrony małoletnich, dekret znoszący tajemnicę papieską, dokument "Vos estis lux mundi" - to jego odpowiedź na dramat ofiar. Był to także test dla hierarchii - czy potrafi przyjąć prawdę, której długo nie chciała słyszeć.
Reforma Kurii Rzymskiej była kolejnym aktem tego samego myślenia. Wprowadzenie dykasterii, możliwość kierowania nimi przez świeckich, synodalność jako zasada działania - to nie kosmetyka. To zmiana świadomości.
Papież dialogu, który nie bał się granic
Franciszek podróżował na peryferie - geograficzne i religijne. Od Emiratów Arabskich po Sudan Południowy. W Abu Zabi podpisał dokument o braterstwie z imamem Al-Azharu. Potępił przemoc w imię Boga i uznał pluralizm religijny za część Bożego planu. Nie wszystkim się to spodobało. Ale to właśnie Franciszek mówił: „prawdziwe braterstwo wymaga ryzyka”.
Synodalność: Kościół przyszłości czy utopia?
Ostatnim wielkim dziełem Franciszka był Synod o synodalności. Po raz pierwszy osoby świeckie miały głos decydujący. Po raz pierwszy dokument końcowy został uznany przez papieża za część Magisterium. I po raz pierwszy papież nie napisał własnej adhortacji - bo zaufał wspólnemu rozeznaniu. Dla wielu to było zbyt wiele. Dla innych - za mało. Ale dla Franciszka liczyło się jedno: iść razem.
Dziedzictwo, które będzie pracować w czasie
Pontyfikat Franciszka był czasem napięć, sporów i krytyki - ale też czasem odwagi, która nie szukała poklasku. To papież, który mierzył się z ranami Kościoła, bez zamiatania ich pod dywan. Który wyciągnął rękę do ubogich i skrzywdzonych. Który w imię Ewangelii odważył się zburzyć święty spokój i przywrócić chrześcijaństwu twarz miłosierdzia. Jego słowa i gesty, może bardziej niż dekret czy dokument, będą jeszcze długo rezonować w sercach wierzących i w sumieniach Kościoła.
A odpowiedź na pytanie, czy był papieżem na miarę czasów, przyniesie dopiero przyszłość ... i owoce jego odważnych decyzji.
Źródło: eKAI
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Jesteśmy na Youtube: Bądź z nami na Youtube
Jesteśmy na Facebooku: Bądź z nami na FB
Jesteśmy na platformie X: Bądź z nami na X