– Można się posłużyć analogią z lat 2005-2007. Tak kluczowa ustawa, jak ustawa o lustracji została wtedy osłabiona, a jej najważniejsze punkty były uchylone. Jeśli zastosujemy analogię, to ona wskazuje, że wysokie było prawdopodobieństwo, że TK uniemożliwiałby wprowadzenie tych zmian, które PiS chciałoby wprowadzić – powiedział redaktor naczelny "Do Rzeczy" Paweł Lisicki.
Według Pawła Lisickiego posłowie PO próbowali stworzyć z TK ośrodek, który mógłby blokować zmiany w Polsce. Jego zdaniem dowodem na to jest determinacja, szybkość i zaangażowanie, z jakim wprowadzano przepisy. Redaktor naczelny "Do Rzeczy" powiedział również, że w tej chwili mamy do czynienia z dwiema logikami: formalną i polityczną.
– Ten konflikt nie jest na rękę PiS-owi. To nie jest tak, że plan był przygotowany, bo to pole zostało wyznaczone przez rozwój wcześniejszych sytuacji. Gdyby PiS zachował się tak, jak mu proponowano, czyli wybrał tylko dwóch sędziów, to z góry można sądzić, że zmiany byłyby zablokowane – ocenił Lisicki.
Jak działają media publiczne
Zdaniem publicysty, gdyby PiS nie zajął się teraz TK, to najprawdopodobniej zająłby się reformą mediów publicznych, ponieważ w chwili obecnej mamy do czynienia z ogromną dysproporcją sił.
– Mamy trzy wielkie telewizje, które w większym, czy mniejszym stopniu wspierają dzisiejszą opozycję. W przypadku prywatnych mediów decyduje tu postawa samych dziennikarzy, ponieważ oni są wychowani tak, że z góry dostrzegają w rządach prawicowych większe niebezpieczeństwo niż w rządach liberalnych – dodał.
"Zły wizerunek ma potem praktyczne konsekwencje"
Lisicki powiedział również, że obecna krytyka europejska jest pochodną tego, co mówi się w Polsce, a biorąc pod uwagę fakt, że w walkę zaangażowały się ośrodki medialne, to ich opinie są punktem odniesienia. Według publicysty wielu dziennikarzy po prostu nie wie, co się dzieje w naszym kraju.
Redaktor naczelny "Do Rzeczy" przywołał również przykład premiera Węgier Victora Orbana, który również był poddany krytyce, ale wówczas bardzo często występował na forum PE oraz spotykał się z europejskimi politykami, aby tłumaczyć sytuację.
– Z pewnością w PiS-ie są ludzie, którzy potrafią to zrobić tzn. racjonalnie argumentować i używać języka, który trafia do ich odbiorców. Taki zły wizerunek ma potem praktyczne konsekwencje np. w stosunku inwestorów do rynku. Taka opinia nie leży w polskim interesie – zakończył.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Prezydent podpisał nowelizację ustawy o TK
Prezydent Duda: Ta nowelizacja przyczyni się wzmocnienia pozycji Trybunału Konstytucyjnego
Ziobro: Trybunał Konstytucyjny broni interesów tłustych kotów