– To są represje polityczne. Przecież bez przyzwolenia "góry", czyli prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz, nikt by sobie na takie działanie nie pozwolił – mówił na antenie TV Republika Marek Król. W ten sposób publicysta tygodnika "W Sieci" odniósł się do doniesień o dwukrotnym zwolnieniu z pracy strażnika miejskiego, który zapratestował przeciwko usuwaniu zniczy sprzed Pałacu Prezydenckiego.
Dziś na antenie TV Republika st. insp. Straży Miejskiej Artur Jarecki i szef "Solidarności 80" mówił o represjach, jakie spotkały go ze strony pracodawcy. – W ciągu ostatnich trzech lat dwa razy zwolniono mnie z pracy w Straży Miejskiej. To zemsta za to, że ośmieliłem się stanąć na straży honoru mojej formacji i zaprotestowałem przeciw usuwaniu przez strażników zniczy sprzed Pałacu Prezydenckiego – mówił.
– To pełna pogarda dla prawa - ocenił sprawę publicysta tygodnika "W Sieci" Marek Król. – To są represje polityczne. Przecież bez przyzwolenia "góry", czyli prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz nikt by sobie na takie działanie nie pozwolił - przekonywał. Jak dodał, władze Warszawy zachowują się w sposób represyjny. – Dziwię się, że żadne z ważnych mediów głównego nurtu się tą sprawą nie zajmują – dodał.
Z kolei Jerzy Kłosiński z tygodnika "Solidarność" stwierdził, że sytuacja wyjątkowa i nie do przyjęcia. – To, że mówimy o pracowniku instytucji państwa, bo samorządy są instytucją państwa i one łamią prawo pracy, jest skandaliczne - podkreślił. – Problemem jest to, że prokuratura nie reaguje, kiedy ma obowiązek interweniować – wskazał. Publicysta dodał, że związkom zawodowym bardzo trudno jest obronić swojego członka, jeśli nie mają wsparcia instytucji państwa, takich jak sądy czy prokuratura. – Jeśli nie ma tego wsparcia, to niestety patologie te będą się poszerzać. To sytuacje klasyczne dla wczesnego kapitalizmu – skwitował.
CZYTAJ TAKŻE: