Szef Związku Nauczycielstwa Polskiego straszy, że strajkujący nauczyciele są inwigilowani. Do szkół ma wchodzić policja i wypytywać o protestujących. O tym, że jest to oczywiście fake news poinformował najpierw szef MSWiA Joachim Brudziński, nazywając to "piramidalnymi bzdurami". Całą sprawę wyjaśniła dokładniej policja, pogrążając przy tym szeda ZNP.
Minister Brudziński „bzdurami” nazwał podawane w tonie sensacji informacje o rzekomym wejściu policji do szkół. Dodał, że polska policja jest od ścigania przestępców, a nie od stresowania dzieci.
Na rewelacje Broniarza o rzekomych działaniach policji w świętokrzyskim zareagowała także sama KGP, wyjaśniając na Twitterze całą sprawę.
To pogrążyło szefa ZNP.
- Naszym obowiązkiem jest zadbać, aby w miarę możliwości nie zdarzały się takie sytuacje, jak w woj. świętokrzyskim, gdy mężczyzna wtargnął do szkoły, był agresywny, ubliżał strajkującym nauczycielom i zrywał plakaty. Liczyliśmy raczej na podziękowania za troskę, a nie krytykę - wyjaśniła policja.
Naszym obowiązkiem jest zadbać, aby w miarę możliwości nie zdarzały się takie sytuacje, jak w woj. świętokrzyskim, gdy mężczyzna wtargnął do szkoły, był agresywny, ubliżał strajkującym nauczycielom i zrywał plakaty.
— Polska Policja (@PolskaPolicja) 11 kwietnia 2019
Liczyliśmy raczej na podziękowania za troskę, a nie krytykę.