Podczas akcji poszukiwawczej po katastrofie samolotu linii Lion Air na morzu Jawajskim, zginął indonezyjski nurek. Jak poinformował dowódca oddziału poszukiwawczo-ratowniczego indonezyjskiej marynarki, 48-letni mężczyzna był wolontariuszem. Zmarł prawdopodobnie w wyniku dekompresji.
Wcześniej uczestniczył m.in. w akcji w indonezyjskim mieście Palu, które ucierpiało podczas trzęsienia ziemi i tsunami we wrześniu.
W poniedziałek samolot Lion Air lecący ze stolicy Indonezji, Dżakarty na wyspę Sumatrę, runął do wody zaraz po starcie. Zginęło 189 osób.
Ekipy ratunkowe odnalazły na razie jedną z czarnych skrzynek, która jest rejestratorem parametrów lotu. Nadal poszukiwana jest druga skrzynka zawierająca zapis rozmów w kokpicie, która ma pomóc w wyjaśnieniu katastrofy nowego Boeinga-737 MAX 8.
Linie Lion Air potwierdziły, że podczas rejsu poprzedzającego katastrofę pilot zgłaszał usterkę. Ta jednak miała być naprawiona. Lokalne media podają zaś, że podczas przedostatniego rejsu pilot po kilkunastu minutach od startu miał zgłosić żądanie powrotu na lotnisko ze względu na usterkę, ale potem odwołał tę komendę. Podczas kolejnego tragicznego w skutkach rejsu pilot również po kilkunastu minutach od startu zgłosił żądanie powrotu na lotnisko. Maszyna rozbiła się jednak w morzu.