Dziewięć osób zostało rannych w sobotę w Chemnitz w niemieckiej Saksonii podczas kolejnych demonstracji i kontrdemonstracji, w których uczestniczyło ponad 8 tysięcy osób.
Miasto jest od tygodnia epicentrum mobilizacji osób przeciwnych przyjmowaniu imigrantów.
26 sierpnia doszło tu do zabójstwa 35-letniego obywatela Niemiec, który zginął w bójce od ciosów nożem. Jako podejrzanych o ten czyn zatrzymano 23-letniego Syryjczyka i 22-letniego Irakijczyka. Ten ostatni miał być w maju 2016 roku wydalony do Bułgarii, ale sankcjonująca to decyzja sądu administracyjnego w Chemnitz nie została wykonana i po sześciu miesiącach straciła ważność. Ofiara zabójstwa to syn Kubańczyka, z zawodu stolarz.
Demonstracje odbywały się pod ochroną oddziałów policji i nie dochodziło podczas nich do żadnych incydentów. Niebezpiecznie zaczęło się robić po tym, jak demonstracje rozproszyły się.
Policja poinformowała, że podczas jej interwencji, aby nie dopuścić do starć obydwu stron, rannych zostało dziewięciu demonstrantów.
W sumie zarejestrowano co najmniej 25 przestępstw, takich jak uszkodzenie mienia i obrażenia ciała.
Tysiące demonstrantów na marszach w Niemczech przeciwko polityce imigracyjnej Merkel - kilka dni zasztyletowaniu po przechodnia przez dwóch imigrantów. W Chemnitz porządku pilnowało ponad 1200 policjantów, w tym funkcjonariusze federalni https://t.co/oCkJu1xWcj pic.twitter.com/I1VaBCQpK2
— Andy Wild (@andy_wilinski) 2 września 2018