Wczorajszy zamach w Teksasie pochłonął życie przynajmniej 26 ofiar, rany odniosły 24 osoby. – Nie znamy jeszcze motywacji zamachowca. Trudno będzie poznać wszystkie szczegóły, jakie nim kierowały. Wydaje się, że jako były żołnierz, osoba, która jest Amerykaninem, doskonale wiedział jak skończy, że zostanie zastrzelony przez służby, innego obywatela albo za jakiś czas trafi na krzesło elektryczne – powiedział w rozmowie z Marcinem Bąkiem dr Łukasz Kister, specjalista od bezpieczeństwa.
– Jedno jest pewne – mamy do czynienia z wariatem, nie ważne czym był kierowany. Powinno tonować się wypowiedzi, żeby nie podgrzewać atmosfery. Najważniejsze, żeby mieć świadomość straszliwego zamiaru, które morderca dokonał w miejscu, gdzie broni nie można wnosić. Ten człowiek nie miał prawa posiadać broni, ta broń była nielegalna, gdyż zamachowiec w przeszłości został wyrzucony z wojska, ze względu na proces o przemoc domową. Są też informacje, że przechowywał pornografię dziecięcą na swoim komputerze. Ten człowiek nigdy by nie mógł mieć legalnej broni, przypominam, że w USA do kościoła również nie można wnosić broni – dodaje dr Kister.
Czy kolejny zamach wznowi temat legalnego posiadania broni w USA? – To jest paradoks, którego nie rozumieją przeciwnicy posiadania broni. Wszyscy terroryści pozyskali broń w sposób nielegalny, zamachy często są w miejscach, gdzie jest zakaz używania broni. Tutaj mieliśmy do czynienia z bohaterem, który zaczął do zamachowca strzelać. Ludzie, którzy posiadają legalnie broń, którzy umieją z niej korzystać, są do niej przyzwyczajeni, mogą chronić bliskich, którzy są zagrożeni. O tym bohaterze nie podaje się informacji w europejskich mediach – odpowiada nasz gość.
Pojawiły się informacje, że zamachowiec mógł być powiązany z antifą. – Amerykańskie służby są na tyle profesjonalne, że nie podejmują działań informacyjnych, do momentu, kiedy nie są pewne posiadanych przez siebie informacji. Chodzi o to, żeby nie rozpalać niepotrzebnego ognia wśród społeczeństwa. Społeczeństwo wie, ze służby działają profesjonalnie, ale nie na hura. Jeśli służby nie zapobiegły temu tragicznemu w skutkach zamachowi, to poradzą sobie przy następnej takiej próbie. To pierwszy, skuteczny zamach w miejscu kultu. Służby muszą być delikatne, ale muszą wiedzieć, ze zapewnienie bezpieczeństwa polega na niedolewaniu benzyny do tego, co już pojawia się w mediach społecznościowych. Nie można dodawać paliwa naśladowcom, to też ważny element – zakończył dr Kister.