Podejrzany o zaprószenie ognia w okolicy składowiska budowlanego i w konsekwencji spalenia się plastikowej toalety nieopodal domu, w którym mieszka poseł Krzysztof Brejza, został zatrzymany. Mężczyzna przyznał się do nieumyślnego wzniecenia pożaru niedopałkiem papierosa. „Podpalaczem” okazał się 51-letni sąsiad posła Platformy Obywatelskiej. Mimo, że Brejza zgłosił na policji "usiłowanie zabójstwa", podpalacz usłyszał zarzut... nieumyślnego spowodowania pożaru.
Do pożaru przy kamienicy w której mieszka Brejza doszło w nocy z piątku na sobotę. Jak podała policja, zapaliły się materiały budowlane, zgromadzone przy budynku, ogień strawił m.in. przenośną toaletę.
Pożar został ugaszony przez mieszkańców, którzy nawet nie zgłosili sprawy straży pożarnej.
Krzysztof Brejza zgłosił jednak sprawę, ale na policję, jako "usiłowanie zabójstwa jego rodziny" mając na myśli płomienie w okolicy domu polityka.
Dziś wiemy już, że „podpalaczem” okazał się 51-letni sąsiad polityka. Bezpośrednim winowajcą - niedopałek papierosa. Mężczyzna przyznał się już do popełnienia czynu i usłuyszał zarzut nieumyślnego spowodowania pożaru.
Zatrzymany do sprawy pożaru w Inowrocławiu 50-latek, na podstawie zgromadzonych przez policjantów dowodów, usłyszał zarzut nieumyślnego spowodowania pożaru.
— KWP w Bydgoszczy (@KWPwBydgoszczy) 29 maja 2018
Dla niektórych może wydać się nieco dziwne, by na policję zgłosić "usiłowanie zabójstwa" poprzez wywołanie pożaru a nie zgłosić sprawy do straży pożarnej, a sama policja stawia zarzut "nieumyślnego spowodowania pożaru". Wszystko, wytłumaczyć można oczywiście stresem i chęcią stanięcia w obronie najbliższych.
Całe szczęście sprawca zamieszania został ujęty, usłyszał zarzut, a nikt poza toi toiem nie ucierpiał.