Każde państwo stara się pokazać swoją historię z jak najlepszej strony, a w Polsce lansuje się kłamstwa Grossa, czy „Pokłosie”. Polski rząd brzydzi się polityką historyczną – mówił na antenie Telewizji Republika Rafał Ziemkiewicz.
– Chcieli jak najlepiej, a wyszło jak zwykle – tak można podsumować obchody w Auschwitz.
To był moment, kiedy można było coś zrobić z polską polityką historyczną – podkreślał.
Zarzucał organizatorom obchodów, że nie wykorzystali tego czasu, żeby zaprezentować prawdziwe oblicze historii i odkłamać krążące po świecie informacje, jakoby Polska miała coś wspólnego z zagładą Żydów.
– Rząd powinien wytoczyć kilkadziesiąt procesów w wielu krajów świata, bo nieustannie powtarzana jest w prasie zbitka „polskie obozy śmierci” – zaznaczał.
Za kompromitację uznał sposób, w jaki potraktowano potomków rtm. Pileckiego. Zwrócił również uwagę na to, że podczas uroczystości z większym szacunkiem traktowano „VIP-ów”, niż ludzi, którzy przeżyli okrucieństwa wojny, bądź ich potomków.
– Po obchodach pozostaje niesmak. Smród związany z niezaproszeniem potomków rtm. Pileckiego, choć był to świetny moment, żeby pokazać tę wybitną postać – stwierdził. – Ale nie ma się czemu dziwić, skoro w naszym kraju honoruje się Baumana, a ludzi, którzy przypominają zbrodniarzowi, że jest zbrodniarzem, zamyka się w więzieniach – dodał.
Jego zdaniem, kompromitacja polskiej strony, pomijanie ważnych osobistości, a wystawianie na świecznik wątpliwych moralnie osobistości, powinno mieć swoje konsekwencje w postaci dymisji.
– Krótko mówiąc – żenada – powinno się to skończyć dymisjami, ale u nas to raczej niemożliwe – uznał.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Austriacki dziennik obwinia Polaków o zagładę Żydów
Yad Vashem pisał o „polskich obozach”. Po zwróceniu uwagi poprawiono „nieszczęśliwy błąd”