„Wolałbym umrzeć niż skłamać” - Dariusz Matecki opowiada o areszcie

Poseł Dariusz Matecki, dziś opuścił areszt, po tym jak rodzina wpłaciła 500 tysięcy złotych kaucji. W rozmowie z redaktor Danutą Holecką w programie „Gość Dzisiaj” opowiedział o brutalnym zatrzymaniu przez ABW oraz o prześladowaniach politycznych. Matecki zdradził szczegóły aresztu i wyjaśnił, jak służby starały się go złamać psychicznie, by zmusić do złożenia fałszywych zeznań.
Brutalne zatrzymanie w samym sercu Warszawy
Dariusz Matecki, który 7 marca został zatrzymany przez służby ABW, opisał swoje aresztowanie jako scenę rodem z filmu. Mimo że wcześniej powiadomił prokuraturę o tym, że zamierza się w niej pojawić i złożyć stosowne zeznania, został pokazowo zatrzymany w centrum Warszawy.
- Czułem się wtedy w tej akcji jak w filmie. W normalnym państwie nie powinno być tak, że posła opozycji, który jedzie do prokuratury zatrzymują służby(…). Będąc jeszcze w Republice pisaliśmy do prokuratury, byłem na trasie do prokuratury
– mówił poseł.
Podkreślił, że nie spodziewał się takiej brutalności ze strony służb, ponieważ sam zrzekł się immunitetu i miał wolę złożenia wyjaśnień.
Matecki wskazał na dramatyczną sytuację, w której znalazł się, będąc prowadzonym przez siedzibę Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego w kajdankach.
- Dla mnie szokującą sceną było to, jak w kajdankach ABW prowadziło mnie przez siedzibę, a tam było popiersie Witolda Pileckiego
- opowiadał polityk.
Represje, choroba i brutalne traktowanie
Po zatrzymaniu Matecki trafił do aresztu, gdzie nie otrzymał odpowiedniej opieki zdrowotnej. Mimo zdiagnozowanej choroby nowotworowej, jego stan zdrowia został zignorowany, a w trakcie przewozu do szpitala w Radomiu był traktowany jak zwykły przestępca.
- W szpitalu w Radomiu, kilkunastu funkcjonariuszy prowadziło mnie przez cały szpital
- skonstatował.
Opisał także, jak przez cały czas trwania badań w szpitalu był wystawiony na widok innych pacjentów. Według jego relacji kajdanki zdjęto mu dopiero w trakcie badania, kiedy poprosił o to lekarz.
- Nawet w tym czasie pod bronią było czterech funkcjonariuszy
- dodał.
Zatrzymanie posła Mateckiego, miało na celu nie tylko pozbawienie go wolności, ale także odizolowanie od najbliższej rodziny i życia politycznego.
- Zakazano mi rozmowy z moją rodziną. Rozmawiałem raz przez 10 minut z matką, ale do żony nie pozwolili mi dzwonić
– mówił poseł.
Matecki podkreślił, że przez dwa miesiące nie przeprowadzono z nim żadnych czynności procesowych, co tylko utwierdza go w przekonaniu, że jego aresztowanie miało charakter polityczny, a nie prawny.
- Przez całe dwa miesiące nie byłem przesłuchany. To po co ja tam siedziałem? Najważniejsze było dla nich to, aby totalnie wyciąć mnie z kampanii wyborczej
– zaznaczył, wskazując na prawdziwy cel swojej izolacji.
„Wolałbym umrzeć niż skłamać”
Pomimo wszystkich trudności Matecki wyraźnie podkreślił, że nie uległ presji służb. W odpowiedzi na pytanie o możliwość obciążenia innych osób, w tym byłego ministra Zbigniewa Ziobry, odpowiedział jednoznacznie, że jest to niemożliwe w przypadku kogoś takiego jak on.
- Wolałbym umrzeć niż skłamać, bo to jest dla mnie coś oczywistego (…). Nic by mnie nie skłoniło do kłamstwa, żadne szantaże, ani nawet przypalanie ogniem
- oświadczył.
Polityk jasno zaznaczył, że nie da się złamać, nawet jeśli oznacza to trwanie w niewygodnych warunkach.
- Oni mogą mnie wsadzić, bo to są bandyci. Totalnie zniszczyli demokrację. Ja będę walczył, ale nie są w stanie mnie złamać
- powiedział
Po odzyskaniu wolności, Matecki zapowiedział swój powrót do kampanii wyborczej, w której będzie wspierał Karola Nawrockiego.
- Walczymy i będziemy walczyć o to, co oni krzyczeli: o Konstytucję i demokrację, ale też o prawo do życia
- zakończył poseł.
Źródło: Republika
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Jesteśmy na Youtube: Bądź z nami na Youtube
Jesteśmy na Facebooku: Bądź z nami na FB
Jesteśmy na platformie X: Bądź z nami na X