Gościem Emilii Pobłockiej w poranku Telewizji Republika był publicysta Rafał Ziemkiewicz, który skomentował wyniki wyborów. - To już są dla kompletnych idiotów narracje, że PiS nie ma większości, bo w końcu głosowało na niego tylko 8,5 miliona ludzi z drobnym hakiem a przecież w Polsce jest 38 milionów - powiedział w programie.
– Takie wybory, w których jedna partia zdobywa ponad 8 milionów głosów, nie zdarzyły się jeszcze dotąd nigdy. Mimo to możemy teraz na własne oczy obserwować, jakie dziwne są meandry tych ordynacji wyborczych, ponieważ partia rządząca zyskuje 2 miliony i 300 tysięcy głosów w stosunku do poprzednich wyborów, a jednocześnie nie zyskuje żadnego mandatu - mówił Rafał Ziemkiewicz.
– Można powiedzieć, że kredyt wzięła 4 lata temu, bo wtedy przy dużo mniejszej ilości głosów miała taką większość, dzisiaj ma inną - dodał.
– Tak sobie pomyślałem. Takie Stany Zjednoczone, to jest taki kraj, gdzie jest równie dużo idiotów, jak na całym świecie, ale moim zdaniem nawet w Ameryce więcej, bo to jest bardzo bogaty kraj a życie w dobrobycie sprzyja zgłupieniu. I również po stronie republikańskiej nie da się zaprzeczyć, jest trochę idiotów, nawet kompletnych, ale nawet największy kompletny kretyn amerykański, Republikanin, nie wpadłby na taki pomysł, zaręczam, żeby powiedzieć, że Bill Clinton nie jest legalnym prezydentem, bo dostał tylko 43 procent głosów, bo tak było - powiedział publicysta.
– Wszędzie rządzą sami przegrani. Nigdzie się nie zdarza, bo nawet tam gdzie są ordynacje większościowe, bo one przeważnie dają ten efekt, gdzie wiadomo, że wygra ten kandydat, bo zawsze od lat wygrywają tam ci sami, to wyborcom, którzy na niego nie głosują, to się w ogóle nie chce iść, więc jest niska frekwencja. Tu trzeba naprawdę użyć słów wieszcza, że to co wyprawia opozycja to rozumowi bluźni po prostu - stwierdził gość Telewizji Republika.
– To już są dla kompletnych idiotów narracje, że PiS nie ma większości, bo w końcu głosowało na niego tylko 8,5 miliona ludzi z drobnym hakiem a przecież w Polsce jest 38 milionów - kontynuował.
– Sięgajmy do poważnych wniosków, jakie z wyborów płyną. Jeden jest taki, który nie jest optymistyczny a wszyscy go uważają za dobry, że była bardzo wysoka frekwencja. (...) Natomiast czy to jest tak dobrze, że to jest rekordowa frekwencja, nie licząc roku 89. Moim zdaniem to wcale takie dobre nie jest, bo skąd się bierze ta wysoka frekwencja? Z wojny domowej, z tego, że obu tym plemionom Tutsi i Hutu udaje się coraz więcej Polaków wkręcić w tę maszynkę wzajemnej nienawiści. Akurat w tych wyborach zdaje się, że lepiej to się powiodło plemieniu Platformy Obywatelskiej - ocenił Rafał Ziemkiewicz.
– To powoduje, ze smak tego zwycięstwa dla PiS-u jest słodko-gorzki, bo jak spojrzymy na frekwencje, to się okaże, że ta wysoka frekwencja była głownie w regionach antypisowskich Polski. Miasteczko Wilanów pobiło rekord, ponad 80 procent - tłumaczył.
– Ściana wschodnia tak bladziutko wygląda na tej mapie. Tradycyjne okręgi, gdzie PiS zawsze wygrywa - dodał publicysta.