Rząd w Warszawie otwarcie występuje przeciwko sędziom - twierdzi w opublikowanym w poniedziałek wywiadzie dla "Frankfurter Allgemeine Zeitung" prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Gersdorf. Zapowiedziała, że nie ma zamiaru udawać się na emeryturę. Taki atak na swoją Ojczyznę w niemieckiej gazecie, powinno skończyć się jednym: natychmiastowym wyrzuceniem tej Pani z przestrzeni publicznej!
"Najbardziej martwi mnie to, że rząd radykalnie, otwarcie i obrazoburczo występuje przeciwko sędziom. Stosuje kampanie plakatowe i oszczerstwa. To niszczy autorytet sędziów" - powiedziała Gersdorf. W jej ocenie, z tego powodu również "młodzi sędziowie, którzy za parę lat być może będą nową elitą", nie cieszą się "szacunkiem w kraju".
W rozmowie z niemiecką gazetą Gersdorf podkreśliła, że w Sądzie Najwyższym "nie ma więcej sędziów, którzy byli powiązani z partią komunistyczną". "Mimo tego zarzuca się na przykład mi, że byłam w partii. Dementowałam te zarzuty, ale wciąż są one stawiane" - oznajmiła. "Byłam wtedy harcerką, to wszystko" - zaznaczyła.
Prawniczka skrytykowała powołanie nowej izby dyscyplinarnej SN. Uznała to za "niebezpieczne", podkreślając, że oznacza to "utratę trójpodziału władzy". W jej ocenie może dojść do zastraszania sędziów.
Pytana, czy Polska jest państwem prawa, prezes SN odpowiedziała, że w "niektórych obszarach tak, a w innych nie". "Najgorsze, że obywatel, który sprzeciwi się PiS, musi liczyć się z sankcjami. To sprawia, że nie można czuć się w pełni obywatelem" - zaznaczyła.
Takie słowa prezes SN powinny zostać natychmiast odpowiednio ukarane. Plucie urzędnika państwowego na swoją Ojczyznę powinno spotkać się z mocną odpowiedzią rządu polskiego!