Dorota Kania w drugiej części programu o szyfrancie Zielonce, próbuje wyjaśnić jak naprawdę i dlaczego zginął szyfrant, który posiadał według jednego z rozmówców Kani bardzo ważne informacje.
– Wojskowa Prokuratura w Warszawie uznaje w sposób nie budzący wątpliwości, że odnalezione zwłoki, są szczątkami chorążego Stefana Zielonki, poszukiwanego żołnierza wywiadu wojskowego co powinno zamknąć wszelkie spekulacje– mówił prok. Ireneusz Szeląga.
W historii zniknięcia szyfranta Wojskowych Służb Specjalnych, chorążego Stefana Zielonki, nie ma nic pewnego, poza tym , ze badania DNA kości znalezionej nad brzegiem Wisły, zgadzały się z jego kodem genetycznym. Nie wiadomo, co było przyczyną śmierci i dlaczego w miejscu, gdzie znaleziono szczątki były ubrania i przedmioty, których nie rozpoznała jego rodzina. Nie wiemy także dlaczego leżały na wypalonej trawie, ale nie były spalone i nie nosiły śladów ognia. Nie ustalono również dlaczego znajdowały się w miejscu, które rok wcześniej dokładnie przeszukała policja i wojsko.
– St. Zielonka był funkcjonariuszem Zarządu II Sztabu generalnego, czyli Komunistycznego Wywiadu Wojskowego, był szyfrantem. Razem z pracownikami wywiadu przeszedł do Wojskowych Służb Informacyjnych, a następnie do Służby Wywiadu Wojskowego, który zlikwidowano i powołano osobny wywiad i kontrwywiad wojskowy. Jako szyfrant znał nie tylko szyfry, ale również metody szyfrowania i znał ludzi, którzy te szyfry używali, czyli tak naprawdę znał bardzo wielu pracowników wywiadu wojskowego. Wiedział gdzie są kierowani, na jakie placówki i w związku z tym był świetnym źródłem informacji dla kogoś z kim by współpracował– mówił Dr Jerzy Targalski
– Żeby podjąć służbę w wywiadzie tym nowym, czyli w Służbie Wywiadu Wojskowego, Zielonka musiał przejść weryfikację, dlatego, że inaczej nie zostałby jako były funkcjonariusz WSI przyjęty do nowo otworzonego wywiadu wojskowego. Oczywiście jako funkcjonariusz II Sztabu Generalnego, żeby przejść do WSI żadnej weryfikacji nie przechodził, bo wywiad i kontrwywiad wojskowy zostały mechanicznie połączone i utworzone WSI– mówił dr Targalski
– O zaginięcie St. Zielonki, dowiedzieliśmy się 12 kwietnia 2009 roku i oczywiście powstał problem jak tę sprawę wyjaśnić. Ponieważ powiedzenie prawdy, byłoby dla ówczesnych służb kompromitacja. Zniknięcie funkcjonariusza podejrzanego o to, że po prostu przeszedł na stronę przeciwnika. Przede wszystkim należało wyjaśnić dlaczego zniknął i najprostszym wytłumaczeniem jest oczywiście to, że zwariował. A jak jest już wytłumaczenie, że zwariował, no to teraz trzeba znaleźć winnego. Dlaczego stracił zmysły i tutaj postanowiono wykorzystać ten fakt, do zaatakowania Antoniego Macierewicza– dodał dr Targalski.
Dlaczego w dokumentach śledztwa, pojawia się informacja, że cierpiał na depresję, że potrzebował psychiatry, skoro była to nieprawda. Świadczy o tym fakt przejścia pozytywnej weryfikacji i odbycie przez chorążego Zielonkę w 2009 roku Kursu Kierowników Kancelarii Kryptograficznych. Zeznania świadków wskazują na to, że chorąży Zielonka był zrównoważony psychicznie, bardzo odpowiedzialny i zdyscyplinowany.
– Jeżeli za tym stali Rosjanie, to szyfrant Zielonka rzeczywiście, nie żyje, dlatego, że oni rzeczywiście dość brutalnie postępują z ludźmi, którzy im albo odmówią, albo zerwą współpracę, albo zażądają więcej, albo czymś zagrożą. Wtedy to może rzeczywiści być tak, że są to szczątki szyfranta Zielonki podrzucone wtedy kiedy sprawa wyszła, kiedy prasa zaczęła o tym pisać. Bo wtedy nagle, znalazły się zwłoki, kiedy prasa zaczęła o tym pisać. Wcześniej przez rok nikt o tym nie wiedział.
Jest też trop Chiński i to jest ciekawe, ponieważ Chińczycy takich metod w stosunku do europejczyków nie stosują i nigdy nie stosowali, bo nie o to im chodzi w ich wywiadzie. Być może chciano go przerzucić, przerzucić gdziekolwiek i podrzucono jakiekolwiek zwłoki pomazano krwią,żeby były ślady DNA i gdzieś sobie szyfrant Zielonka żyje.
Może to też dotyczyć Rosjan, którzy chcieli ewakuować z jakiś tam powodów, tego też nie wiemy przecież swoje źródło wraz z rodzina i wybrali właśnie tego typu sposób– mówił płk. Piotr Wroński
– czy rzeczywiście tezy, które się pojawiły w mediach jako by został zwerbowany przez obce służby specjalne, to był klucz do tego, czy zamknąć mu usta czy też nie wytrzymał tej presji związanej ze współpracą. Opinia publiczna nie dowiedziała się do dnia dzisiejszego. Tutaj warto powiedzieć, ze Szyfranci i rodziny szyfrantów, pracując w placówkach ataszatów wojskowych czy cywilnych rezydentur agencji wywiadu, no podlegają prób werbunku i obie służy notowały próby podejścia np. ze strony Rosjan do najbliższych rodzin Szyfrantów na placówkach zagranicznych które z nimi mieszkały– kontynuował Piotr Woyciechowski
– Jest jeszcze jedna teoria, że oni albo przewerbowali szyfranta Zielonkę, albo robili jakąś sprawę z szyfrantem Zielonką i okazało się, że ta sprawa nie wyszła. Człowiek zginął i to jest tak jakby zamiatanie sprawy pod dywan. Podobnie zresztą było w przypadku wypadku polskiego konsula w Libanie, który też zginął w dziwnych okolicznościach i natychmiast stwierdzono, że to są jakieś sprawy osobiste, że pił wódkę, że lubił się bawić i że się utopił. W zasadzie co wbrew opinii Bosadu było absolutna nieprawdą.– tłumaczył płk. Wroński
Już po znalezieniu ludzkich kości Philipe Vasset, szef renomowanego francuskiego portalu zajmującego się służbami specjalnymi, stwierdził, że jest na 90 % pewne, że szyfrant Zielonka, żyje i pracuje w rejonie Szanghaju, jako doradca Chińskiego wywiadu.
– Starano się zatuszować prawdę, kiedy prasa zaczęła o tym pisać, że przeszedł na stronę przeciwnika i że wylądował w Rosji, informacja na portalu francuskim, poświęconym służbom specjalnym podała, że Zielonka prawdopodobnie znajduje się w Chinach. No więc trzeba było te kompromitacje zatuszować i nagle na terenie, który był dawno przebadany, odkryto szczątki i stwierdzono, że to musi być zapewne szyfrant Zielonka. Nikomu nie przeszkadzał fakt, że szczątki po roku znajdowały się w stanie skrajnego rozkładu, ubrania a zwłaszcza dokumenty nie ucierpiały. Czyli sfingowano odnalezienie szczątków Zielonki, ze by całą sprawę, tak kompromitacja dla służb zamknąć– mówił dr Targalski
– Nie jest to scenariusz sensacyjny tylko raczej przykre zdarzenie o podłożu osobistym–stwierdził Donald Tusk
– Sprawa tzw. zaginięcia Szyfranta Zielonki jest zadaniem dla służb specjalnych. I wtedy gdy się to wydarzyło w teraz i w przyszłości. To dziwne zdarzenie trudno wytłumaczyć, tak jak próbowała to zrobić wtedy Sejmowa Komisja ds. Służb Specjalnych, czy Minister Obrony Narodowej, tłumacząc, że to jest choroba psychiczna, czy inne zdarzenie losowe. Wszelkie okoliczności zaginięcia St. Zielonki wskazują na udział osób trzecich i to celowy. Tak więc to jest wyzwanie na przyszłość dla wszystkich służb Specjalnych w Polsce– wyjaśniał Piotr Bączek.
– Najważniejsze dla mnie jest, żeby ktoś przebadał materiały które ma kontrwywiad, jeżeli ma, co tam się stało. Bo jeśli oni badali sprawę, rozpracowywali faceta który działał kilka lat na ich terenie, Szyfrant Wywiadu Wojskowego, działa na terenie Polski będąc źródłem czyimkolwiek, to powiem szczerze, że jest to naganne i straty mogą być ogromne. Jeśli z kolei, przewerbowali go i podstawili i sprawa nie wyszła i człowiek zginął, to też jest naganne!– zakończył płk. Wroński