„Tu nie chodzi o sympatyzowanie z władzą i wspieranie jej. To, co teraz obserwujemy, ze strony funkcjonariuszy medialnych PO, nazywających siebie samych „wolnymi mediami” to iście bolszewicki hołd dla partii rządzącej” - pisze na Twitterze publicysta Dawid Wildstein.
Wildstein odnosi się do sytuacji wokół mediów publicznych. Nie tylko do bezpardonowego ataku "rządu" Donalda Tuska, ale również - zachowania niektórych dziennikarzy tzw. „wolnych mediów”, którzy nie tylko pochwalają działania „silnych ludzi” od szefa MKiDN "pałkownika" Bartłomieja Sienkiewicza
"Wyobraźcie sobie, że nie chodzi o Polskę. Że słyszycie coś takiego o jakimkolwiek innym kraju. Załatwianie kwestii konstytucyjnych jedną (!) uchwałą, zwalnianie ludzi z dnia na dzień (żadnych tam dyrektorów, tylko zwyczajnych pracowników, żeby zastraszyć resztę), odpowiedzialność zbiorowa, listy proskrypcyjne, tylko żeby pokazać, „że im wolno”. Siłowe wyprowadzanie z gabinetów, blokowanie policją wejścia do pracy, nielegalne zdjęcie sygnałów cały anten, w tym, to granda największa, stacji nadającej po angielsku (żeby na zewnątrz, po angielsku, nie mogli przekazać o informacji o tym co się dzieje w Polsce), używanie służb mundurowych, żeby nie dopuścić do protestów przed siedzibami mediów?" - wylicza Wildstein i podsumowuje: "Przecież to bantustan, nie normalne państwo".
Publicysta przyznaje przy tym, że… jest „w pewien sposób zadowolony, z tego, na co zdecydował się Tusk z Sienkiewiczem”.
"Pokazali oni prawdę nie tylko o sobie i tej władzy, ale też o tzw. „wolnych mediach”. Spójrzmy prawdzie w oczy. Tak żałosnego, groteskowego i obrzydliwego festiwalu podlizywania się, szczucia, robienia dobrze owej władzy, podkręcania jej, próby dołączenia do jej działań, merdania ogonkami, sygnalizowania swojej gotowości do wypełniania jej zadań, nawoływania do łamania prawa i konstytucji- nie było od lat. Tu nie chodzi o sympatyzowanie z władzą i wspieranie jej. To, co teraz obserwujemy, ze strony funkcjonariuszy medialnych PO, nazywających siebie samych „wolnymi mediami” to iście bolszewicki hołd dla partii rządzącej. Takiego ścigania się w kolejnych pomysłach i zagrzewania władzy do radykalizmu, do działań sprzecznych z prawem, kibicowania jej w przejmowaniu, metodą siłową, kolejnych instytucji, tworzenia list proskrypcyjnych i zawołań, by pozbawić środków do życia najlepiej na kilka pokoleń, nie mieliśmy od czasu PRLu. Róbmy screeny, zapisujmy wypowiedzi etc. Pięknie się przedstawili milionom Polaków, pokazując, że są niczym więcej jak groteskową bandą politruków, o wschodniej mentalności, którzy obok dziennikarstwa nigdy nawet nie stali" - stwierdza Wildstein.
Zaś nieoceniona twitterowiczka Emilia Kamińska daje swoiste uzupełnienie do tekstu publicysty, publikując listę hańby funkcjonariuszy medialnych i prosząc o jej uzupełnienie.
"Lista nazwisk osób, które medialnie sekundują władzy w czasie jej zamachu na media publiczne: Piotr Maślak, Kamil Dziubka, Patryk Michalski, Roch Kowalski, Dominika Wielowieyska, Tomasz Lis, Bartosz Wieliński, Dominika Długosz. Kogo dodać?" - czytamy na jej Twitterze.