– W Czechach pracuje wielu Polaków, którzy są cenieni ze względu na swoją fachowość i rzetelność. W tamtejszych kopalniach naszych rodaków jest około dwóch tysięcy – mówił Wacław Czerkawski, przewodniczący Rady OPZZ województwa śląskiego, w "Sygnałach dnia". Dodał, że akcja gaszenia pożaru w kopalni w Karwinie może trwać tygodniami.
– Z tego co wiemy, w kopalni nastąpił wybuch metanu. Co było bezpośrednią przyczyną wybuchu nie wiadomo, bo nie ma dostępu do miejsca wypadku. Warunki uniemożliwiają prowadzenie akcji ratunkowej. Akcja gaszenia pożaru może trwać tygodniami – stwierdził Czerkawski. – Miejsce pożaru znajduje się 800 metrów pod ziemią, wokół są pokłady węgla, wszystko się pali - mówił dalej.
Wytłumaczył również, dlaczego polscy górnicy pracują za granicą. – Dwa tysiące rodaków pracuje w czeskich kopalniach, ponieważ nie mogli zdobyć u nas pracy, lub wręcz im nie pozwolono. Myślę tu o grupie osób, którzy zostali zwolnieni z kopalń za czasów pierwszej restrukturyzacji za premiera Jerzego Buzka. Do tego, w Czechach panują prostsze zasady wynagrodzenia, więc górnicy chcieli – mówił.
W związku ze śmiercią 12 Polaków, którzy zginęli w wyniku wybuchu metanu w kopalni w czeskiej Karwinie, niedziela w całej Polsce będzie dniem żałoby narodowej. Rozporządzenie prezydenta Andrzeja Dudy w tej sprawie, z kontrasygnatą premiera Mateusza Morawieckiego, zostało opublikowane w piątek wieczorem w Dzienniku Ustaw.