26-latek podczas kłótni udusił mieszkankę Konstancina Jeziornej. Po zajściu zapakował jej ciało do walizki, którą ukrył w garażu. W dniu zgłoszenia zaginięcia ofiary, mężczyzna wyjechał do Szwecji – gdy wrócił, w porcie czekali już na niego funkcjonariusze policji. Mężczyzna przyznał się do zbrodni ale nie zdradził jej motywów.
35-letnia mieszkanka Konstancina Jeziornej zniknęła bez śladu na początku listopada. Nie odnotowano włamania a z jej mieszkania nic nie zniknęło.
Podczas licznych przesłuchań policja wytypowała podejrzanego mężczyznę, który kilka dni przed zaginięciem ofiary, wychodził z jej mieszkania z walizką, po czym próbował odjechać z parkingu jej własnym samochodem – nie udało się to dzięki ochroniarzowi, który zwrócił na ten fakt uwagę. Mężczyzna, zamiast odjechać, wyszedł z parkingu razem z walizką.
Sprawą zajęli się funkcjonariusze z Wydziału do Walk z Terrorem Kryminalnym i Zabójstw KSP. Po ustaleniu tożsamości mężczyzny okazało się, że podejrzany zajmuje się akwarystyką i aktualnie przebywa w Szwecji. Policjanci ujęli sprawce kilka chwil po tym, jak po powrocie do Polski zszedł z promu w Świnoujściu.
26-latek niemal od razu przyznał się do zabójstwa i ukrycia walizki z ciałem w garażu na posesji w okolicach Grójca. Między ofiarą a podejrzanym miało dojść do kłótni, wtedy Jakub K. powalił kobietę na ziemię i udusił.
Jakub K. usłyszał w stołecznej prokuraturze okręgowej zarzut zabójstwa. Przyznał się do winy i złożył wyjaśnienia, ujawniając miejsce ukrycia zwłok. Sekcja zwłok kobiety wykazała, że przyczyną śmierci było uduszenie.