– Uważam, że w Polsce przyjęliśmy od okresu międzywojennego fałszywy paradygmat naszej obrony, że jesteśmy zagrożeni przez mocarstwo, więc musimy mieć pomoc innego mocarstwa, bo nie damy sobie rady. Ten paradygmat ciągle obowiązuje, a pytanie, czy metoda nie została dawno sfalsyfikowana, mówię tutaj o 1939 roku. Oczywiście cieszę się i dobrze, że siły NATO się tu pojawią, że zapuszczą korzenie w Europie Środkowo-Wschodniej, ale martwię się, że jako jedyną gwarancję bezpieczeństwa opieramy na tym, że ten Sojusz jest. Co będzie, jak go nie będzie? – powiedział były wiceminister obrony narodowej dr hab. Romuald Szeremietiew.
Były wiceminister obrony narodowej przyznał, że sojusze nigdy nie dają 100 proc. gwarancji bezpieczeństwa, ponieważ o tym, jak funkcjonują decydują suwerenne władze poszczególnych państw, a polityka bywa zmienna. – Choćby jest pytanie, czy będzie wola rządu francuskiego i niemieckiego do utrzymywania gotowości Sojuszu, czy nie. Sojusz jest rzeczą bardzo ważna, decyzje, które mają zapaść w Warszawie są bardzo istotne, ale jednocześnie trzeba mieć do tego dystans i próbować odpowiedzieć sobie na pytanie, co będzie, jeśli pomoc nie przyjdzie? Bezpieczeństwo kraju musimy oprzeć o pewien fundament, a w naszym przypadku to NATO – powiedział.
"Stała baza to element stałej infrastruktury, której nie da się wycofać"
Dr hab. Szeremietiew podkreślił, że decyzja NATO o rozmieszczeniu w naszym regionie wojska ma znaczenie głównie w wymiarze politycznym i ciągle nie przekracza ona linii, która została zakreślona w porozumieniu NATO-Rosja, kiedy stwierdzono, że NATO nie będzie umieszczało znacznych sił na terenie Polski. – Brygada nie jest znaczną siłą. Pamiętam też, że nasze starania o stałe bazy spełzły na niczym, bo mamy odpowiedź, że NATO przestało budować stałe bazy. Stała baza to element stałej infrastruktury, której nie da się wycofać, więc rejon wokół tej bazy musi być broniony. Jeśli to jest jednostka, która dziś może być, ale jutro np. prezydent USA dojdzie do wniosku, że trzeba się porozumieć z Rosją i może tę jednostkę wyciągnąć, to ma to inną wartość – dodał.
"Mamy opracować taki system, który będzie mówił agresorowi, że będzie nas trudno podbić"
Gość Telewizji Republika przypomniał również, że pomoc sojusznicza jest tym, co może przyjść, ale nie musi. Jak dodał, zanim dojdziemy do art. 5., który mówi o pomocy, to jest jeszcze artykuł 3., który mówi, że każde państwo członkowskie musi zadbać o własne bezpieczeństwo. – Sądzę, że jesteśmy w stanie w oparciu o własne siły zbudować taki system, dla którego rozstrzygająca nie będzie pomoc. Dla mnie najistotniejsze jest opracowanie nowej strategii obrony kraju, która będzie wskazywała, jak możemy skutecznie się bronić. Mamy opracować taki system, który będzie mówił agresorowi, że będzie nas trudno podbić – stwierdził.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Andrzej Duda spotka się w Belwederze z sekretarzem generalnym NATO