Sejm przegłosował w piątek ustawę dotycząca powołania komisji badającej wpływy rosyjskie w Polsce. Opozycja od początku krytykowała pomysł PiS, wskazując na jego niekonstytucyjność i opresyjny charakter. Teraz trafi ona do prezydenta. W mocnych słowach o potencjalnej decyzji Andrzeja Dudy mówił sekretarz generalny PO - Marcin Kierwiński.
- Myślę, że prezydent Duda będzie się bardzo mocno zastanawiał czy tę ustawę podpisać. Jeżeli chce robić jakąkolwiek karierę międzynarodową, to nie może podpisywać się pod ustawą rodem ze stalinowskiej Rosji (...). Ona zahacza o systemy totalitarne - mówił sekretarz generalny PO. - Jeśli prezydent Andrzej Duda podpisze tę ustawę, to będzie kolejny dowód na łamanie przez niego konstytucji (...). Lista grzechów pana prezydenta jest bardzo długa - podkreślał polityk w RMF FM.
Sekretarz generalny PO podkreślał jednocześnie, że głosujących za ustawą, która "haniebnie" łamie konstytucję, czeka odpowiedzialność. - To nie może być zapomniane. Każda osoba, która godzi się na tak skrajnie niedemokratyczne prawo, musi się liczyć z konsekwencjami. Jeżeli ktoś łamie konstytucję, to będzie za to odpowiadał przed wolnymi, niezależnymi sądami - kontynuował Kierwiński w RMF FM.
Dla Kierwińskiego PiS to niego partia komunistyczna, mówiąca językiem propagandy PRL-u. Kierwiński zapomina jednak o swoim ojcu gen. Andrzeju Kierwińskim, człowieku cieszącym się najwyższym zaufaniem władz PRL-u, wyznaczonym do realizacji ściśle tajnych zadań militarnych ZSRS. Poseł PO w życiorysie ojca nie widzi nic niewłaściwego.
Portal niezalezna.pl, dotarł przed pewnym czasem do akt personalnych żołnierza LWP Andrzeja Kierwińskiego, ojca posła Platformy, znajdujących się w zbiorach Wojskowego Biura Historycznego. W archiwach można prześledzić ścieżkę jego kariery, zwieńczonej w 1999 r. stopniem generalskim, który nadał mu prezydent Aleksander Kwaśniewski. Ojciec posła PO był w służbie wojskowej od 1970 r. do 2003 r. Już w 1979 r. trafił do Sekretariatu Komitetu Obrony Kraju – komórki kluczowej w systemie militarnym PRL-u.
– W KOK-u podejmowano wszystkie najistotniejsze decyzje dotyczące obronności PRL-u, doktryny militarnej państwa. KOK stanowił wąskie grono wtajemniczonych – powiedział niezaleznej.pl historyk dr Lech Kowalski. – Na forum KOK-u omawiano to, co chciano ukryć przed wszystkimi innymi ludźmi władzy – wyjaśnił historyk.
Co więcej, jak wynika z akt gen. Kierwińskiego, jeszcze w latach 70. ulokowano go w Sekretariacie KOK-u, w oddziale zajmującym się obiektami specjalnymi. Oddział ten był jednym z najistotniejszych ogniw w strukturze KOK-u.
– Obiekty specjalne były stanowiskami służącymi ukryciu się władz w razie niebezpieczeństwa i kierowaniu aparatem państwowym po wybuchu rozruchów przeciw władzy lub na wypadek inwazji z zewnątrz – wyjaśniał dr Kowalski. – Do obiektów specjalnych na terenie kraju zaliczały się też wszystkie związane z sowieckimi silosami atomowymi, które były rozmieszczone w Polsce. Jeżeli ktoś zajmował się obiektami specjalnymi, posiadał najwyższą klauzulę zaufania ze strony władz – mówił historyk.
Ojciec posła PO pozostał w oddziale KOK-u do 1989 r., stale awansując. W 1980 r. został wysłany do ZSRS na kurs specjalistyczny. Przez 20 lat był w PZPR-ze.
Dobre wzorce macie Kierwiński!