Wczoraj na łamach portalu wpolityce.pl redaktor Łukasz Adamski w ciekawy sposób ocenił rolę Ruchu Kukiz\'15 jako jedynej, merytorycznej opozycji w parlamencie.
W wielu kwestiach zgodzę się z redaktorem Adamskim. Projekt polityczny, który powstał w sposób przyspieszony, składający się z różnych, często nie związanych ze sobą środowisk i mimo czarnych wizji prezentowanych przez specjalistów, przetrwał pierwszy rok, a teraz, po dużym kryzysie politycznym, wydaje się, że wzmocnił swój kapitał.
Pawłowi Kukizowi udała się rzecz najważniejsza – wprowadził do polityki ludzi, którzy mieliby małe szanse na zaistnienie w niej podążając ścieżką kariery partyjnej. Osobiście uważam że nie ma gorszych polityków niż zaczynający w młodzieżówkach partyjnych, a młodzież Kukiza (chociażby Borowska i Andruszkiewicz) przejawia duże talenty. Nie można zapomnieć o powrocie głosu narodowego w polskim parlamencie, jestem daleki od tej orientacji politycznej, ale endecki pragmatyzm polityczny na mównicy sejmowej jest rzeczą pożądaną. Do tego głos Liroya okazał się bliższy przeciętnemu Kowalskiemu, niż głos zawodowego polityka. Bo czym różni się Liroy od naszych sąsiadów z drzwi obok? W młodości przeklinał, ma tatuaże i popalał jointy? Litości… Wymieniłbym wielu zawodowych polityków na kolejnych „Liroyów”. Strzałem w dziesiątkę okazało się wejście w politykę Marka Jakubiaka, jedną z pewniejszych kart w talii Kukiza jest marszałek Tyszka. Wszystko to osobowości silne, niezależne, w standardowej partii mogłyby zostać stłamszone.
Czy wierzę w to, że w przyszłości Paweł Kukiz i jego Ruch mogą odegrać znaczną rolę w krajowej polityce? A czy ktoś wierzył w 1958 roku, że aktor Reagan zostanie najlepszym prezydentem w historii USA? Czy ktoś w 1985 r. mógł przewidzieć, że kontrowersyjny biznesmen Donald Trump zostanie 45 prezydentem Stanów Zjednoczonych? Osobiście wierzę, że ugrupowanie Pawła Kukiza w przyszłej kadencji będzie jedną z sił, która zmieni konstytucję.
Martwi mnie w tym wszystkim jedna rzecz – nerwy lidera ugrupowania. W zeszłym tygodniu Kukiz odwiedził słynącego z ciętych rozmów Roberta Mazurka z radia RMF FM – Bo ja jestem poddenerwowany w ogólne tą całą sytuacją (…) jestem (przyp kos.) tuż przed psychiatrykiem proszę pana, a nie w formie – powiedział wyraźnie poddenerwowany Kukiz. Jeśli przypomnimy sytuacje z przeszłości – wulgaryzmy w stronę Kornela Morawieckiego, przerywanie wywiadu w Telewizji Republika (żeby nie było – nie byłem wtedy pracownikiem stacji), możemy stwierdzić, że przez rok w Sejmie Kukiz nie nauczył się panować nad swoimi nerwami. Czy bez tej sztuki zdoła wybić się nad już wypracowany wynik wyborczy? Raczej nie, na dłuższą metę wyborca ceni sobie powściągliwość w sferze emocji.
Jeżeli Paweł Kukiz chce odegrać większą rolę w życiu politycznym (czego sobie, Kukizowi i Państwu życzę) niż partie meteory, które pojawiają się w każdej kadencji, równie szybko znikając, to koniecznie musi popracować nad tą materią.
Tylko czy wtedy wciąż pozostanie atrakcyjny dla antyestablishmentowców?
Mateusz Kosiński, dziennikarz portalu TelewizjaRepublika.pl, współpracownik miesięcznika „W Sieci Historii”, absolwent politologii i historii Uniwersytetu Warszawskiego.