Sąd: Przypominanie Grodzkiej, że była mężczyzną niezgodne z prawem
Sąd w Warszawie orzekł dziś, że Tomasz Terlikowski naruszył dobra osobiste Anny Grodzkiej. Publicysta został pozwany przez posłankę Twojego Ruchu. W pozwie z lutego 2012 r. domagała się zakazania naruszania dóbr osobistych poprzez „używanie słów określających ją rodzajem męskim”.
Dziennikarz zwrócił się do Grodzkiej per "ty" przypominając, że kiedyś była mężczyzną.
Jak uznała sędzia Danuta Kowalik, przypominanie Grodzkiej o tym, że była kiedyś Krzysztofem Bęgowskim jest naruszeniem jej dóbr osobistych. Jak zaznaczyła, zwracanie się w ten sposób do osoby transseksualnej, która odrzuca płeć męską, jest niedopuszczalne. Wyrok uzasadniła stwierdziem, że prawo chroni dobra osobiste osób transseksualnych, po czym przyznała, że w prawie nie funkcjonuje mówiący o tym zapis. Podkreśliła, że mówi o tym orzecznictwo.
Wedle wyroku Terlikowski ma zakaz w przyszłości "obrażania" Grodzkiej w podobny sposób. Sędzia odrzuciła za to roszczenie finansowe w wysokości 30 tysięcy złotych, które miały być przeznaczone na rzecz fundacji Transfuzja.
"Nie ma na ziemi takiego sądu, nawet jeśli jest to sąd niezawisły, który może zmienić geny. Genetyczny mężczyzna zawsze pozostaje więc mężczyzną, a genetyczna kobieta kobietą" - odnosi się do sprawy na swoim profilu na portalu społecznściowym Terlikowski. "Nie zamierzam zrezygnować z walki o normalność. Nie ma na ziemi sądu, który mógłby mnie przekonać, że czarne jest białe a białe czarne" - dodaje.
Wyrok jest nieprawomocny.