- Wzmocnienie zapisów będzie zapewne rodzić też konsekwencje wzmocnienia przepisów karnych, zawartych już w ustawie, a dotyczących kar właśnie dla podmiotów handlowych za nieprzestrzeganie norm sanitarno-epidemiologicznych i narażanie klientów na zakażenie" – powiedział rzecznik ministerstwa zdrowia Wojciech Andrusiewicz.
Rzecznik resortu zaakcentował, że zasłanianie nosa i ust w przestrzeniach zamkniętych to powszechny obowiązek. Nie zwalnia nas z niego – jak wskazał - praktycznie żadne schorzenie, gdyż maskę, która może powodować pewien dyskomfort w oddychaniu zawsze może zastąpić przyłbica.
"Nie ma wytłumaczenia dla nieprzestrzegania powszechnego obowiązku zasłaniania ust i nosa" – stwierdził Andrusiewicz.
Dodał, że np. właściciele sklepów, już dziś, kierując się względami bezpieczeństwa mają prawo odmówić obsługi klienta, który nie ma zasłoniętych ust i nosa.
"Oczywiście dla uniknięcia jakichkolwiek nieporozumień w tym zakresie zechcemy w trybie pilnym doprecyzować zapis o obowiązku zasłaniania nosa i ust, tak by przedstawiciele podmiotów handlowych mieli pełną jasność, że nie powinni obsługiwać klientów narażających innych na zakażenie" - powiedział Andrusiewicz.
"Jednak wzmocnienie zapisów będzie zapewne rodzić też konsekwencje wzmocnienia przepisów karnych, zawartych już w ustawie, a dotyczących kar właśnie dla podmiotów handlowych za nieprzestrzeganie norm sanitarno-epidemiologicznych i narażanie klientów na zakażenie" – zaznaczył.
Polska Organizacja Handlu i Dystrybucji uważa, że powinno powstać prawo pozwalające na niewpuszczenie do sklepu klienta bez maski oraz na odmówienie obsługi takiej osoby. Organizacja wskazuje, że sklepy nie są w stanie samodzielnie wyegzekwować od kupujących noszenia masek.
Resort podał we wtorek, że badania laboratoryjne potwierdziły zakażenie koronawirusem u dalszych 680 osób. W poniedziałek MZ informowało o 575 przypadkach, w niedzielę o 548, w sobotę o 658, w piątek o 657, a w czwartek o 615.
Polecamy Nasze programy
Wiadomości
Najnowsze
Pisał Malajkat do Trumpa, a Trump do niego ani razu. Aktor miał nadzieję, że prezydent prześle "parę dolarów"