Afery na Lewicy ciąg dalszy. Monika Jaruzelska zła za to, że nie znalazła listach wyborczych SLD, w jednym z wywiadów zasugerowała, że to osobista decyzja Włodzimierza Czarzastego, "którego sercu ma być bliższa Anna Maria Żukowska". Zaatakowana rzeczniczka Lewicy postanowiła nie pozostać dłużną Jaruzelskiej i opisała historię "psa-gwałciciela".
– Z panią rzecznik SLD Anną Żukowską dzieje się coś złego. Bardzo żałuję, że jest na liście Lewicy, dla której jest obciążeniem – powiedział niedawno Leszek Miller na antenie TVN24.
O Żukowskiej znów głośno za sprawą jej konfliktu z Jaruzelską.
Córka nieżyjącego generała Jaruzelskiego nie znalazła sie na listach Lewicy.
- Wszyscy twierdzą, że to osobista decyzja Włodzimierza Czarzastego, bo bliższa jego sercu jest Anna Maria Żukowska [...] Mężczyźni w kryzysie wieku średniego robią różne rzeczy. Jak widać, każdy Kazimierz ma swoją Izabel - powiedziała Jaruzelska.
Dodatkowo Jaruzelska zarzuciła szefowi SLD, że ten "wypchnął" z partii "wszystkie kobiety ze znaczącymi nazwiskami". Ponownie dostało się też wiceprzewodniczącej SLD Annie Marii Żukowskiej, którą zdaniem Jaruzelskiej Czarzasty "promuje za wszelką cenę".
Żukowska w specyficzny sposób "odgryzła się" za te słowa Jaruzelskiej na Twitterze. Przywołała w tym celu pewną historię, która rykoszetem miała uderzyć w przeciwniczkę.
- Rok temu na wspólnym kampanijnym spacerze z psami na Polu Mokotowskim [...] pies pani Jaruzelskiej chciał zgwałcić moją (wysterylizowaną, więc to dziwne) sunię. Kiedy ją wzięłam na kolana, podszedł i mi nasikał do butów. Jaki pies, taki pan - napisała Żukowska.
Mocne, prawda?
Czytaj także: