Gościem redaktora Adriana Stankowskiego w programie „Nie daj się epidemii” na antenie Telewizji Republika był dziś biotechnolog, dr Krzysztof Kucharczyk.
Na początek prowadzący nawiązał do poprzedniej rozmowy z częstym komentatorem naszej stacji i zapytał eksperta, na jakim etapie są obecnie prace nad szczepionką na koronawirusa.
– W skali świata jest to blisko 90 szczepionek w trakcie badań przedklinicznych i klinicznych. One są różnej klasy, począwszy od tych klasycznych, czyli inaktywowanych wirusów, przez szczepionki rekombinowane, czyli fragmenty wirusów, aż po szczepionki typu DNA lub RNA- wyliczał rozmówca Telewizji Republika.
– W tej chwili tak zwana technika rekombinowania materiału genetycznego pozwala nam na to, aby gen kodujący antygen z wirusa kluczowy dla wygenerowania odpowiedzi ochronnej wyprodukować oddzielnie, poza wirusem. W przypadku wirusa SARS jest to białko, które nazwano S – Spike Protein, które jest najbardziej immunogenne- tłumaczył dr Kucharczyk.
– W trakcie stosowania szczepionki celem jest to, aby osoby zaszczepione wyprodukowały na podstawie kontaktu z tym samym jednym białkiem przeciwciała, które później, w przypadku zakażenia już pełnym wirusem, będą w stanie go zneutralizować i nie dopuścić do jego rozmnażania się- wskazał.
-Jak wyglądają testy szczepionek? - pytał redaktor Stankowski.
– Są dwa cele: przede wszystkim sprawdzenie i udokumentowanie bezpieczeństwa tej interwencji w organizm pacjenta. Na szczęście to nie jest pierwsza szczepionka, a metody jej opracowania są stosowane i rozwijane od lat, a szczepionki na podstawie tych metod są już zatwierdzone i wprowadzone do użytku i szeroko stosowane. Również ewentualne powikłania i niepożądane skutki uboczne są już znane-podkreślił ekspert.
– Biorąc pod uwagę to szerokie zastosowanie, pierwszą czynnością wykonywaną w momencie wykazania skuteczności na zwierzętach, jest sprawdzanie jej bezpieczeństwa na setkach, tysiącach ochotników, czy szczepionka w tych dawkach, które chcemy później podawać wszystkich chętnych, jest bezpieczna- tłumaczył Krzysztof Kucharczyk.
– To badanie trwa najdłużej, jest to najbardziej wymagający etap. Skala zastosowań jest olbrzymia, stąd duże prawdopodobieństwo, że u kogoś wystąpią jakieś niepożądane skutki uboczne. Ponieważ chcemy zminimalizować to ryzyko, na podstawie doświadczeń związanych z innymi szczepionkami, przeprowadza się te doświadczenia na dużej liczbie osób i w długim czasie- wyjaśnił doktor.