Marcin Bąk w programie Telewizji Republika ,,Wolne głosy - popołudnie\'\' rozmawiał z Sylwestrem Marczakiem, rzecznikiem Komendanta Stołecznego Policji – To na co należy zwrócić uwagę to to, że te osoby, które my legitymujemy najcześciej są to te same nazwiska, one się powtarzają od dłuższego czasu. To nie jest kwestia tygodnia, to jest kwestia miesięcy, a nawet półrocza, kiedy pojawiły się te same nazwiska przy różnych wydarzeniach. Te osoby dokładnie mają świadomość tego, na czym polega procedura legitymowania, wiedzą doskonale, że nie będą zatrzymywane a jednak pojawiały się hasła, że za chwilę będą zatrzymane - powiedział w progrmaie.
– Prosimy o wypowiedź oficjalną ze strony policji. Jakby pan skomentował co wczoraj miało miejsce na tych demonstracjach. Strona opozycjna mówi o brutalności policji, pojawiła się też informacja o użyciu przez policje kazu łzawiacego. Jak to naprawdę wyglądało? – zapytał Marcin Bąk.
– Przede wszystkim, jakbyśmy mieli to opisywać od strony czysto logicznej, to tak naprawdę ciężko opisać co się wczoraj wydarzyło - zaczął Sylwester Marczak.
– Mamy do czynienia z osobami, które korzystając z pełni swoich praw... To co należy podkreślić to to, że nie należy mieszać możliwości protestowania, z faktem możliwości popełnienia wykroczeń, przestępstw, a z tym niestety mamy do czynienia. Pamiętajmy o tem, że policjanci te interwencje, którą rozpoczęli wczoraj, rozpoczęli po zgromadzeniu. To zgromadzenie się zakończyło i interwencje podjęto wobec mężczyzny, który dopuścił się wykroczenia. Mowa tu o nanoszeniu wulgarnych napisów. Wtedy zaczęła być kierowana mocna agresja wobec policji - mówił rzecznik.
– Jeśli pluje się na mundur policyjny, jeżeli kopie się policjanów, popycha, uderza to w tym przypadku nie możęmy mówić o niczymś takim, jak pokojowe zgromadzenie - dodał.
– Policjanci w momencie, kiedy widzą zagrożenie, kiedy mają do czynienia z napierającym tłumem, który zachowuje się zachowuje w sposób irracjonalny, tłumem w któym jest wiele emocji. Dlatego my tych emocji nie potęgiujemy. Policjanci postępują spokojnie, adekwatnie do zagrożenia i stąd między innymi użycie gazu przez policjanta. Nie zaprzeczamy temu. Policjanci użyli gazu, ale adekwatnie do zagrożenia - wytłumaczył Sylwester Marczak.
– To na co należy zwrócić uwagę to to, że te osoby, które my legitymujemy najcześciej są to te same nazwiska, one się powtarzają od dłuższego czasu. To nie jest kwestia tygodnia, to jest kwestia miesięcy, a nawet półrocza, kiedy pojawiły się te same nazwiska przy różnych wydarzeniach. Te osoby dokładnie mają świadomość tego, na czym polega procedura legitymowania, wiedzą doskonale, że nie będą zatrzymywane a jednak pojawiały się hasła, że za chwilę będą zatrzymane - kontynuował.