– Po raz kolejny mamy do czynienia z działaniami prowokacyjnymi, które prezentują agresywny stosunek Rosji do całego Sojuszu Północnoatlantyckiego. Przyglądanie się bierne takim działaniom jest nagrodzeniem agresora. Nie tylko jeśli chodzi o ich działania powodujące domniemanie próby przejęcia kontroli nad Morzem Bałtyckim i włącznie go w jakąś wewnętrzną część Rosji, ale także te działania, które dzieją się na wschodzie Europy – powiedział rzecznik Ministerstwa Obrony Narodowej Bartłomiej Misiewicz, komentując ostatnie aktywności rosyjskich myśliwców w rejonie Morza Bałtyckiego.
Przypomnijmy, rosyjski myśliwiec Su-27 14 kwietnia niebezpiecznie zbliżył się do amerykańskiego samolotu zwiadowczego w międzynarodowej przestrzeni powietrznej w rejonie Bałtyku. Według informacji Pentagonu, rosyjski myśliwiec miał przechwycić amerykański samolot zwiadowczy w sposób zagrażający bezpieczeństwu załogi, podczas gdy maszyna wykonywała rutynowy lot w międzynarodowej przestrzeni powietrznej.
Do agresywnego zachowania ze strony rosyjskich pilotów doszło również wcześniej w środę 13 kwietnia, kiedy dwa rosyjskie samoloty bojowe przeprowadziły wówczas "symulowany atak", przelatując blisko niszczyciela USS "Donald Cook", który znajdował się na międzynarodowych wodach Bałtyku. Na pokładzie był polski śmigłowiec.
– Polacy muszą mieć poczucie bezpieczeństwa, muszą czuć się bezpiecznie. Stała obecność na naszym terenie to bezpieczeństwo znacznie podnosi. Takie działania rosyjskie są prowokacją, ale prezentują agresję wobec całego Sojuszu – komentował Misiewicz.