Jak podał dziennikarz Tadeusz Giczan na Twitterze, białoruska propaganda wykorzystuje kolejnego obywatela Polski do szerzenia bzdur o naszym kraju. Tym razem zdrajcą jest Marcin Mikołajek, który uciekł prosto w objęcia Alaksandra Łukaszenki. Na razie jest „bohaterem” białoruskich mediów. A skończyć może jak Emil Czeczko…
„Wygląda na to, że mamy następcę Emila Czeczki. Dziś w białoruskich porannych wiadomościach: "Polski aktywista Marcin Mikołajek, poszkodowany przez wartości wolnej Europy i nastroje rusofobiczne, prosi o azyl polityczny na Białorusi". What Could Possibly Go Wrong?” – napisał Tadeusz Giczan tuż po programie w białoruskiej telewizji, w którym pojawił się zdrajca.
Wygląda na to, że mamy następcę Emila Czeczki. Dziś w białoruskich porannych wiadomościach: "Polski aktywista Marcin Mikołajek, poszkodowany przez wartości wolnej Europy i nastroje rusofobiczne, prosi o azyl polityczny na Białorusi". What Could Possibly Go Wrong? pic.twitter.com/njFCF5jLdX
— Tadeusz Giczan 🇺🇦 (@TadeuszGiczan) June 9, 2022
Kim jest Marcin Mikołajek? Przez białoruską propagandę został przedstawiony jako „polski aktywista”. Pochodzi z Dolnego Śląska, gdzie organizował - m.in. w Świebodzicach i Świdnicy - kilka akcji mających na celu zacieśnianie relacji z… Rosją. W łukaszenkowej telewizji Mikołajek mówił, że „umacnianie dobrych stosunków z Federacją Rosyjską” leży w interesie Polski. Rosjan określił mianem „bliski" Polakom naród, z którym powinniśmy żyć w zgodzie z Rosjanami.
Warto przypomnieć Emila Czeczkę. Były żołnierz zdezerterował z armii w grudniu ub. roku. Przedostał się na Białoruś, gdzie w tamtejszych mediach bredził o reżimie w Polsce, sytuacji migrantów na granicy, czym wpisał się iedealnie w narrację Łukaszenki i Putina. W połowie marca ciało Czeczki znaleziono w jednym z mieszkań w Mińsku. Dezerter jakoby miał popełnić samobójstwo.
Teraz Mikołajek?