Mateusz Kijowski nie może mówić ostatnio o dobrej passie. W ciągu ostatnich dni razy spadły na niego już chyba z każdej strony. Do długiej listy krytyków Kijowskiego dołączają kolejne nazwiska.
"Mówi pan PiS-em"
Niedawno pisaliśmy o nieudanym gambicie lidera KOD-u, który najpierw zamieścił na swoim profilu zdjęcie Romana Dmowskiego jako ojca demokracji, czym naraził się na krytykę części sympatyków KOD-u z Kazimierą Szczuką na czele, a potem Dmowskiego usunął i przeprosił, czym znów naraził się na krytykę innej części KOD-u.
Przed 11 listopada Kijowski w TOK FM powiedział, że „był na marszu antyfaszystów rok temu i nie do końca był szczęśliwy z tego powodu. Ludzie w kominiarkach, zamiast kijów bejsbolowych trzonki do siekier, ale w zasadzie niewiele się różnili… Nastrój był dosyć mocno bojówkowy”. Jacek Żakowski zasugerował Kijowskiemu, że „te zgromadzenia były bardzo ryzykownie atakowane przez środowiska faszystowskie”. Odpowiedź na tę sugestię zaskoczyła. - Nie odnotowałem na tym marszu takich ataków, żadnego zagrożenia. Ci ludzie zachowywali się tak, jakby chcieli sprowokować jakieś ataki – powiedział lider KOD-u. Dla Żakowskiego było to zbyt wiele. - Mówi pan jednym głosem z PiS i pierwszy raz to słyszę. Że ci antyfaszyści są jeszcze gorsi od narodowców, prowokują tych biednych narodowców – krytykował Kijowskiego Jacek Żakowski.
Razem, a jednak osobno
Kolejnym krytykantem Kijowskiego okazał się być Adrian Zandberg z Partii Razem. - Mam nadzieję, że następnym razem albo za dwa lata pójdziemy razem z narodowcami. Mam nadzieję, że zobaczymy, jak wiele mamy wspólnego i będziemy się starać działać razem – mówił dziś lider KOD-u w rozmowie z Wirtualną Polską.
„Mateusz Kijowski mnie zaskoczył. (…) Ciekaw jestem, co o planach wspólnego demonstrowania z wrogami demokracji z ONR sądzą członkowie i sympatycy Komitetu Obrony Demokracji. Choć zapewne nie ma to większego znaczenia, skoro w tej broniącej demokracji strukturze przez rok nie udało się przeprowadzić demokratycznych wyborów. Powoli zaczynam rozumieć dlaczego” - pisze na Facebooku Zandberg.
Kto ma prawo do KOD-u dusz?
Krytyka na Kijowskiego spadła również z wnętrza środowiska KOD-u. Wszystko za sprawą niespełnionych ambicji Waldemara Kuczyńskiego, sędziwego autorytetu tych środowisk. Kijowski miał nie dopuścić go do głosu podczas wczorajszego marszu KOD-u.
Przemawia Czarzasty na marszu KOD. Na moją prośbę o zabranie głosu Kijowski nawet nie odpowiedział. Choć mam większe niż tamten podstawy.
— Waldemar Kuczyński (@PanWaldemar) 11 listopada 2016
@ZbigniewHoldys Tak chciałem. Nawet nie powiedział odwal sie Pan. W ogóle nie zareagował na 2 maile.
— Waldemar Kuczyński (@PanWaldemar) 11 listopada 2016
Gambit Kijowskiego nie przysporzył mu poparcia w kręgach około KOD-owskich. Wizja bycia liderem opozycji znacząco się oddaliła, a szukania innego miejsca dla siebie po tej stronie sceny politycznej Kijowski chyba zaniechał. Deklaracje i wypowiedzi, które nie podobają się jego środowisku raczej nie przysparzają mu wymiernych korzyści po drugiej stronie politycznej sceny. Wypadając z KOD-u, Kijowski popaść może w polityczny i społeczny niebyt, choć trudno orzec, jak długo będzie on trwał i z jaką twarzą wypłynie na nowo Mateusz Kijowski.