Grupa unijnych krajów, która popiera Polskę i opowiedziała się za dalszymi pracami nad przepisami mającymi utrudnić powstanie Nord Stream 2 powiększyła się. Tak wynika z nieoficjalnych informacji brukselskiej korespondentki Polskiego Radia.
Możliwość zatrzymania Nord Stream 2 polega na tym, by dokonać zmiany zapisów w dyrektywie gazowej, które zagwarantują, że wszystkie gazociągi, także te importowe i ich części morskie na terytorium Wspólnoty będą objęte unijnym pakietem energetycznym.
Teraz w sumie 19 krajów uważa, że dyskusje techniczne, na poziomie ekspertów, już się wyczerpały i należy pójść dalej z pracami i przenieść je na poziom polityczny.
Do krajów popierających wcześniej polskie postulaty, dołączyła kolejna grupa państw, które wprawdzie przyznawały, że są jeszcze wątpliwości techniczne, ale to nie przeszkadza w kontynuowaniu prac na szczeblu politycznym.
Pod wpływem presji ze strony Polski, Bułgaria której przewodnictwo kończy się w tym półroczu, zorganizowała pierwszą dyskusję na poziomie ambasadorów. Polska uważa, że teraz czas na dyskusje unijnych ministrów i decyzje, czyli uzgodnienie wspólnego stanowiska przez kraje członkowskie do negocjacji z Parlamentem Europejskim. Od wyniku tych rokowań zależy ostateczny kształt przepisów. Czas odgrywa tu istotną rolę.
Jeśli rygorystyczne unijne przepisy miałyby objąć Nord Stream 2 muszą wejść w życie przed ukończeniem budowy drugiej magistrali Gazociągu Północnego, a ta jest planowana na koniec przyszłego roku. Wiele teraz będzie zależało od Austrii, która od 1 lipca przejmuje przewodnictwo w Unii Europejskiej
Austria w przeszłości nie była zwolennikiem szybkich prac nad dyrektywą, zapewne z powodu zaangażowania firmy OMV w budowę Nord Stream 2.