- Jeśli opozycja uważa, że nie może być razem z innymi, choćby przy części uroczystości 11 listopada, to jest mi ogromnie przykro. Oczekuję, że staną ze mną normalnie, jak Polak z Polakiem, pokażmy ludziom, że można być razem - powiedział prezydent Andrzej Duda w piątek w "Rzeczpospolitej".
Prezydent, na uwagę dziennikarza „Rzeczpospolitej”, że szef Rady Europejskiej Donald Tusk wyprzedził go z przekazem o pojednaniu na stulecie niepodległości, Andrzej Duda ocenił, że nie trzeba żadnego specjalnego pojednania, żeby uczcić wspólnie stulecie odzyskania niepodległości.
- To święto samo w sobie jest tak ważne, symboliczne i wyjątkowe, że powinniśmy wspólnie je obchodzić. Przecież we wspólnym świętowaniu nie chodzi o to, żeby nagle pan prezes Jarosław Kaczyński miał poglądy jak pan przewodniczący Grzegorz Schetyna, a Schetyna jak ja. To jest niemożliwe - zaznaczył.
- Jedna rzecz jest istotna i mówię o tym od początku mojej działalności, więc Donald Tusk mnie nie wyprzedził. Mamy takie elementy w państwowym przeżywaniu, które są elementami wspólnymi: pamięć i cześć wobec Konstytucji 3 maja i jej twórców oraz pamięć ojców naszej niepodległości. Politycy PSL są wobec mnie krytyczni, ale możemy iść razem pod pomnik Wincentego Witosa. Tu nie trzeba żadnego pojednania, bo te elementy są wspólne i już - powiedział Andrzej Duda.
Prezydent stwierdził, że wspólny marsz to kwestia odpowiedzialności wobec społeczeństwa.
- Chciałbym, żebyśmy razem poszli w Marszu Niepodległości, i jest to kwestia odpowiedzialności wobec społeczeństwa. Stańmy obok siebie i pokażmy ludziom, że można być razem. Można się nie gryźć. Tak, jak usiadłem z Donaldem Tuskiem i nie rozmawiałem z nim o moim stosunku do decyzji, które są podejmowane w Radzie Europejskiej - dodał.
- Jeśli opozycja uważa, że nie może być razem z innymi, choćby przy części uroczystości 11 listopada, to jest mi ogromnie przykro - odpowiedział prezydent na uwagę dziennikarza, że na 550-lecie polskiego parlamentaryzmu nie udało się być razem.