Dziś w Niemczech 28-letni mężczyzna przetrzymywał zakładnika w siedzibie Jugendamt. Sprawe w rozmowie z Adrianem Stankowskim komentował mecenas Stefan Hambura. – 10 lat temu proponowałem usunięcie Jugendamtu, spotkałem się z ówczesną minister pracy i spraw społecznych Ursula von der Leyen, która dziś jest minister obrony. Sugerowałem 10 lat temu, żeby Jugentamty zostały rozwiązane, bo są niewydolne i powstało na ich miejsce coś nowego – ocenia Stefan Hambura.
– Mamy aktualnie nadzór samorządów nad Jugendamtami, ja i większość rodziców uważamy, że one powinny być rozwiązane. Rozmawiałem z jedną panią polityk z Bundestagu i sugerowaliśmy wtedy, żeby nadzór został przejęty przez organy federalne, usłyszeliśmy, że nie ma takiej woli politycznej. Wystarczy zmienić ustawę zasadniczą, a wtedy władze federalne będą miały pełen nadzór. Niemcy tylko mówią o praworządności w państwach z którymi graniczą, albo takimi, które nie są odpowiednio uległe. Spójrzmy na praworządność w Niemczech, tam jej w kwestii Jugendamtów nie ma. Może warto, żeby polscy europosłowie zwrócili uwagę na forum Parlamentu Europejskiego na problemy tych instytucji. Do zmian potrzebna jest tylko wola polityczna. Niemiecka konstytucja była kilkadziesiąt razy zmieniana po wojnie. Spróbujmy stworzyć współpracę państw, które by zainteresowały się tematem praworządności w Niemczech. Bo przecież przedstawiciele różnych krajów mają problemy z Jugendamtem. Był taki casus, gdzie prezydent Clinton interweniował w kwestii Jugendamtu, ale nawet mu się nie udało – dodaje mecenas Hambura.
"Warto, żebyśmy zaczęli rozmawiać z Niemcami konkretnie"
Bulwersuje również sprawa ostatniego wyroku Sądu Okręgowego w Szczecinie, który nakazał Polce zwrócić dziecko do ojca w Niemczech. – Polski wymiar sprawiedliwości poległ i uważam, że warto przyjrzeć się tej sprawie dokładnie. Może Ministerstwo Sprawiedliwości by się temu przyjrzało, albo Rzecznik Praw Obywatelskich? Skandalem jest, że ojciec nie stawia się na badania przed biegłymi, a sąd to ignoruje i jeszcze w nagrodę kazał oddać mu dziecko. To niesłychane, to pełna ignorancja ze strony ojca, on zignorował polski wymiar sprawiedliwości, a w nagrodę dostał postanowienie, które nakazuje powrót dziecka do Niemiec. Jeżeli biegły jest powoływany, to jedna i druga strona musi się przed nim stawić. Tą sprawą powinien zając się również Rzecznik Praw Dziecka. To skandaliczne orzecznictwo. W ogóle nie ma definicji dobra dziecka, każdy sąd definiuje to sam, tam można „wpakować” wszystko. Na takich zasadach można oddać dziecko do Niemiec. Po co więc powoływano biegłych? Jeśli nie znamy relacji ojciec-dziecko, to jak można zdecydować, że dziecko trafi do ojca. W sprawach polsko-niemieckich powinno prowadzić się mediacje, to zawsze dobre rozwiązanie – zauważa nasz rozmówca.
Rozmówcy odnieśli się również do niedawnych słów niemieckiej minister obrony narodowej, która powiedziała, że należy wspierać "zdrowy demokratyczny opór w Polsce". – Trzeba zwrócić uwagę, że pani von der Leyen jest politykiem wytrawnym, długoletnim, jej ojciec był politykiem, ona wie na jakich fortepianach należy grać. To nie była nieprzemyślana wypowiedź. Prawdopodobnie będzie teraz twarda polityka wobec Polski. Wygląda na to, że Niemcy zaczynają z Polską rozmawiać konkretnie, więc warto, żebyśmy też rozmawiali z nimi konkretnie. Pytajmy kanclerz Merkel na jakich zasadach złamała niemiecką konstytucją zapraszając imigrantów do Niemiec, bo o tym też mówią niemieccy konstytucjonaliści – zakończył Stefan Hambura.