Policji przydałby się ktoś taki, jak Antoni Macierewicz w wojsku, kto by chwycił za twarz i przywrócił tej służbie godność i etos – mówił na antenie TV Republika dziennikarz śledczy Cezary Gmyz.
Nadinspektor Jarosław Szymczyk został wczoraj oficjalnie mianowany na Komendanta Głównego Policji. CZYTAJ WIĘCEJ Stanowisko nie było obsadzone od dwóch miesięcy. Poprzedni Komendant Zbigniew Maj podał się w lutym do dymisji. W dzisiejszym "Chłodnym okiem" do zmian w Policji odniósł się dziennikarz śledczy Cezary Gmyz.
– W moim odczuciu to kandydat rozpaczy – ocenił dziennikarz. Jak tłumaczył, nie chodzi o to, że go nie ceni, ale po prostu go nie zna. Gmyz dodał, że nawet próbował zasięgnąć informacji o nowym Komendancie Głównym. – Kiedy rozpytywałem znajomych policjantów o jego osiągnięcia, nikt nie potrafił mi ich wymienić – mówił.
Cezary Gmyz przyznał, że zapowiedz nadinspektora Szymczuka o nieprzeprowadzaniu drastycznych zmian kadrowych sprawiła, że "zjeżyło mu włosy na głowie". W ocenie dziennikarza, zmiany w Policji są konieczne, łącznie z likwidacją Komendy Głównej. – Dla mnie Komenda Główna jest synonimem wszelkiego zła w Policji. To struktura odziedziczona po Milicji Obywatelskiej. Zresztą Policja w ogóle od tamtych czasów się nie zmieniła. Służą w niej nie tylko byli ZOMO-wcy, ale i byli SB-cy. (...) To wszystko wpływa na złe morale Policji – mówił. – Tu przydałby się ktoś taki jak Antoni Macierewicz w wojsku, kto by chwycił za twarz i przywrócił tej służbie godność i etos – dodał.
Dziennikarz przyznał, że nowemu Komendantowi mimo wszystko kibicuje, bo przecież jest to obok wojska druga struktura odpowiadająca za bezpieczeństwo Polaków.