– Jestem na sto procent przekonany, że Centralne Biuro Antykorupcyjne i Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego dysponowały informacją o tym, że czołowi politycy III RP są podsłuchiwani, tylko najprawdopodobniej ją zlekceważyły. To oznacza, że ktoś w tych służbach nie dopełnił swoich obowiązków – mówił w Telewizji Republika Cezary Gmyz.
Biznesmen Marek Falenta w opublikowanym miesiąc temu wywiadzie dla Cezarego Gmyza stwierdził, że już w tamtym roku informował CBA i ABW o tym, że w warszawskich restauracjach podsłuchiwane są ważne osobistości, jednak nie doczekał się odpowiednich reakcji tych służb.
Falenta jest jedną z czterech osób z zarzutami ws. afery taśmowej. To on, według retoryki rządu, miał rzekomo kierować spiskiem kelnerów z restauracji Sowa i Przyjaciele polegającym na nagrywaniu prominentnych polityków III RP.
– Jak twierdzi Falenta, ABW informacja ta przeraziła i dlatego ABW zaczęła trzepać firmy Falenty. Z kolei CBA tę informację otrzymało, ale oficerowie z centrali dostali przykaz, by się tą sprawą nie zajmować, bo jest ona niebezpieczna dla polityków Platformy – wyjaśnił dziennikarz śledczy "Do Rzeczy".
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Gmyz: Spotkanie Falenty z ABW i CBA zostało nagrane
WYSŁUCHAJ CAŁEJ ROZMOWY PIOTRA GOĆKA Z CEZARYM GMYZEM, A W NIEJ M.IN. O TYM, CZY MAREK FALENTA MÓGŁ BYĆ TAJNYM INFORMATOREM CBA I ABW ORAZ O RZEKOMYCH ZWIĄZKACH MANAGERA RESTAURACJI "SOWA I PRZYJACIELE" Z POLICJĄ: