Dwóm pracownikom Republiki odmówiono wejścia do samolotu. LOT przyznał się do winy
Czy finał dzisiejszego skandalu na warszawskim Okęciu, gdy dwóch pracowników Republiki nie wpuszczono do samolotu lecącego do USA, mimo że posiadali oni bilety, będzie szczęśliwy? Po naszej interwencji LOT przyznał się, częściowo, do winy i zaoferował naszym pracownikom lot w terminie późniejszym.
"Podczas zakładania rezerwacji wystąpił błąd, wskutek którego nie zostały wystawione bilety. Niestety, pasażerowie pojawili się na lotnisku w momencie zamknięcia odprawy na ten rejs, wskutek czego nie było możliwe ponowne wystawienie biletów. Pasażerowie zdecydowali o zwrocie biletów, niemniej jednak oferujemy możliwość przelotu do Nowego Jorku w dniu jutrzejszym. Bardzo przepraszamy za zaistniałą sytuację - aktualnie trwa wewnętrzna procedura wyjaśniająca to zdarzenie", przekazał nam rzecznik prasowy LOT-u Krzysztof Moczulski.
Przypominamy całe zdarzenie. Dwóm z czterech pracowników naszej stacji lecącym dziś do USA (do amerykańskiej Częstochowy) odmówiono wejścia do samolotu, mimo posiadanych przez nich biletów.
Bilety wykupione zostały wczoraj, ale, jak tłumaczyli pracownicy LOT, miało nie być ich w systemie. Obsługa poinformowała, że jedyną szansą na wylot jest powtórne kupno biletów. Gdy jednak pracownicy to uczynili także nie wpuszczono ich na pokład - tłumacząc, że jest "za późno". Jak się okazało, już w momencie sprzedaży biletów w samolocie miało nie było miejsc.
Źródło: Republika, Biuro Prasowe LOT