Dr Targalski: Popieranie przyjęcia imigrantów i wprowadzenia euro jest stawianiem się na marginesie polskiej polityki
- Należałoby wykorzystać działania Unii zmierzające do narzucenia euro do konsolidacji państw Międzymorza i tutaj Polska mogłaby odegrać pozytywną rolę. Jeśli chodzi o sprawy wewnętrzne są dwa punkty: zakaz przyjęcia jakichkolwiek imigrantów muzułmańskich i nieprzyjmowanie euro. To dwa punkty, wokół których można skonsolidować społeczeństwo polskie. Ktoś, kto będzie opowiadał się za polityką tak naprawdę antypolską – czyli przyjęciem imigrantów i euro - sam postawi się na marginesie życia politycznego - powiedział w premierowym odcinku "Geopolitycznego tygla" dr Jerzy Targalski.
Zamiast reformy - skok do przodu
- Ważna w ostatnich dniach była publikacja we „Frankfurter Allgemeine Zeitung” na temat przyszłości Unii Europejskiej. UE znajduje się w kryzysie i można próbować znaleźć dwie drogi wyjścia. Pierwsza to reforma Unii, ale do tego trzeba mieć odwagę, do tego muszą być bodźce zewnętrzne, które zmusiłyby do działania eurokratów. Dlatego wybrali oni, po pierwszym spotkaniu Merkel i Macrona, skok do przodu, polegający na dalszej centralizacji Unii, zmierzający nie tyle do zachowania status quo, ile do wzmocnienia tendencji, które rozbijają Unię. Zanim podejmie się istotne decyzje, do których trzeba będzie zmuszać członków Unii, kierownictwo UE postanowiło dokonać operacji „balon próbny”. Opublikowano artykuł w „FAZ”, który przedstawiał plany unijne, żeby zobaczyć, jaka będzie reakcja – stwierdził dr Targalski.
- Co takiego ważnego opublikowano 21 maja? Otóż odbyło się tajne spotkanie wybranych posłów do Parlamentu Europejskiego z dwoma ważnymi komisarzami: Valdisem Dombrovskisem, komisarzem ds. euro z nadania Junckera, czyli reprezentanta interesów finansowych, odpowiedzialnego za ogromną ilość machlojek finansowych w Luksemburgu i Unii, oraz Pierrem Moscovicim, dawnym trockistą, który gdy zorientował się, że nie zrobi kariery jako członek Ligi Komunistycznej Francji, przeszedł do partii socjalistycznej i w latach 90. był ministrem ds. kontaktów europejskich. Ostatnio był ministrem ds. europejskich, a teraz został komisarzem europejskim ds. gospodarki, finansów i handlu. Reprezentuje teraz prezydenta Macrona – mówił Jerzy Targalski.
- To, co mówili, dotyczyło celów, jakie stawiają sobie w Unii Niemcy i Francja. Pierwszy ważnym elementem było ostrzeżenie, że do 2025 r. wszyscy członkowie Unii będą musieli przyjąć euro. Potem Dombrovskis wycofał się z tego. Oznacza to, że centrum unijne, czyli Niemcy, chcą wprowadzić euro, bo służy ono do wessania gospodarek słabszych przez silniejsze. Ponieważ ostatnio Francja domaga się, by Unia sfinansowała jej długi, to potrzebne są pieniądze. A pieniądze najlepiej bierze się z czyjejś kieszeni. Dlatego wprowadzenie euro spowoduje, że kraje które nie mają euro, a mają słabsze gospodarki niż niemiecka, znów zostaną wydrenowane. W wypadku Polski nasz rozwój zostałby zablokowany i trwale spadlibyśmy do roli kolonii gospodarczej - dodał Targalski.
Ministrowie finansów będą kontrolowani przez Niemcy?
- Wprowadzenie euro pociąga za sobą podporządkowanie ministrów finansów krajów unijnych Parlamentowi Europejskiemu. Wszystko w ramach demokracji, bo zawsze działamy dla dobra ludu. Bezpośrednio nie można ich podporządkować, więc oznaczałoby to, że zarząd finansami krajów członkowskich zostanie przejęty przez Unię, czyli przez Niemcy. Oznaczałoby to pozbawienie nas możliwości podejmowania jakichkolwiek suwerennych decyzji ekonomicznych. Do tego dochodzi sprawa powołania specjalnego funduszu inwestycyjnego, na czym zależy Macronowi. Trzeba spłacać zadłużenie francuskie, które wynosi 96% francuskiego PKB. Na taki fundusz inwestycyjny musiałaby się złożyć wszystkie gospodarki, więc drenowałby tych słabszych, bo gdzie inwestycje byłyby dokonywane, decydowałyby Niemcy - stwierdził politolog.
Polska liderem konsolidacji Międzymorza?
- Pojawia się nowy wspólny interes na obszarze Międzymorza. W tym regionie, który chcemy konsolidować nie ma w tej chwili wspólnych interesów poza imigrantami, więc mamy drugi wspólny interes, czyli euro. Należałoby wykorzystać działania Unii zmierzające do narzucenia euro do konsolidacji państw Międzymorza i tutaj Polska mogłaby odegrać pozytywną rolę. Jeśli chodzi o sprawy wewnętrzne są dwa punkty: zakaz przyjęcia jakichkolwiek imigrantów muzułmańskich i nieprzyjmowanie euro. To dwa punkty, wokół których można skonsolidować społeczeństwo polskie. Ktoś, kto będzie opowiadał się za polityką tak naprawdę antypolską – czyli przyjęciem imigrantów i euro - sam postawi się na marginesie życia politycznego. Zamiast podziałów na zwolenników takiej czy innej partii, należy postawić te dwa punkty jako elementy konsolidujące Zobaczymy, jak rząd polski będzie działał i jak wykorzysta tę okazję. Bitwa z UE o jej nowy kształt czeka nas i nie możemy zwlekać i sformułować własne warunki przynależności do UE.