Tomasz Mackiewicz, w środowisku wspinaczy znany był również jako "romantyczny wspinacz". Nietuzinkowe działanie w terenie, złudna lekkomyślność czy brak profesjonalnego sprzętu. Zazwyczaj w góry najwyższe wybierał się sam. Spędzał czas na rozmyślaniu, śpiewaniu czy stawianiu niebanalnych hipotez. Jak na "Czapkinsa" przystało, zawsze ze sobą miał urządzenie rejestrujące. Zobacz jak Tomasz Mackiewicz, na jednej z wypraw w ubiegłym roku, śpiewa "Abba Ojcze". Jak sam twierdzi, piosenkę tę wciąż ma w głowie podczas samotnych wędrówek.
"Był taki czas że siedziałem przez miesiąc sam w bazie pod Nangą, chciałem wtedy samotnie przyatakować, potem Eli się ze mną skontaktowała i zaproponowała byśmy połączyli siły. Nim to nastąpiło trochę jednak pobiegałem po okolicznych zboczach. Tu piosenka w oryginalnym lepszym bądź co bądź wykonaniu. Przegądam zaległości , mnóstwo materiałów. Niebawem opowiem co dalej. Bo dzieje się trochę. Pozdrawiam" (pisownia oryg.) - pisał swego czasu Mackiewicz.