2005 rok, z powodu śmierci Ojca Świętego, był okresem granicznym dla polskiej polityki. Do tego czasu lewactwo siedziało spokojnie i cicho, a później zorientowało się, że może i ruszyło do przodu – mówił na antenie Telewizji Republika Krzysztof Cugowski.
– 2005 rok był złym rokiem, od tego roku rozpoczęły się złe czasy polityki, co gorsza spowodowała to prawa strona – stwierdził. – Jestem człowiekiem prawicy i jest mi za nich wstyd – dodał.
Krzysztof Cugowski odniósł się również do afery taśmowej.
– Taśmy ujawnione przez „Wprost” to wstyd dla klasy politycznej, pomijam tu język, bo on już i tak schamiał we wszystkich sferach. Najbardziej mnie rozśmieszył mnie fakt, że największym problemem jest to, kto nagrał te rozmowy – mówił. – Jak nagrywali posłankę Beger, to były taśmy prawdy, a teraz mamy do czynienia po prostu z taśmami nielegalnymi – dodał.
Zdaniem muzyka, „cały problem z polityką w Polsce wiąże się ze sposobem jej prowadzenia”. A tym, co się obecnie dzieje w rządzie „powinien się zająć odpowiedni lekarz”.
Cugowski był także pytany o muzyczne plany na przyszłość. Wspomniał, że planuje wspólny projekt z synami.
– Przede mną mam nadzieję długie życie. To, że zamykamy książkę pt. „Budka Suflera” jest słuszne, bo teraz jesteśmy absolutnie sprawnymi muzykami, jesteśmy jeszcze w dobrej formie. Ale nic nie trwa wiecznie – mówił. – Coś będę robił na pewno. Mam kilka planów, które zaniedbałem. Zaczynamy się z synami zastanawiać nad rodzinną płytą – zapowiedział.