Pan Morawiecki pozwolił sobie na niewybredne żarty pod moim adresem. W ten sposób dopuścił się łgarstwa. (...) Dopóty, dopóki on mnie publicznie nie przeprosi, będę go nazywał łgarzem – powiedział b. premier Włodzimierz Cimoszewicz na antenie Polsat News. Wypowiedź polityka to odpowiedź na informacje (które jako pierwsze padała „Gazeta Polska”) ws. stanu leśniczówki w Puszczy Białowieskiej.
Według informacji „Gazety Polskiej”, która odkryła sprawę leśniczówki, Cimoszewicz miał podczas wyprowadzki „zabrać ze sobą piec, poszycie budynku gospodarczego, framugi w drzwiach oraz oknach, gniazdka i kontakty elektryczne, a nawet boazerię”. „Budynek jest ruiną, która nie nadaje się do zamieszkania” – czytamy w tygodniku.
Premier Morawiecki nawiązał ostatnio w swojej wypowiedzi do stanu leśniczówki, którą wynajmował b. premier. – Plany inwestycyjne, które są przed nami, pokazują Pomorzanom, że to okno na świat będzie wyremontowane, będzie jeszcze szerzej otwarte, będzie jeszcze bardziej nowoczesne. Tak przy okazji, a propos ostatnich doniesień, framugi, parapety, ościeżnice zostawimy, tylko wymienimy na nowe, większe okno – żartował szef rządu.
Cimoszewicz niezwykle ostro zareagował na te słowa (bardzo był zdenerwowany). – W ten sposób dopuścił się łgarstwa. Ja powiedziałem, że dopóty, dopóki on mnie publicznie nie przeprosi za to łgarstwo, będę go nazywał łgarzem. On rzeczywiście jest po prostu łgarzem i wstyd mi, że łgarz jest premierem Polski.