– Ja bylem przez całe lata pod wrażeniem jego rzetelności politycznej, demonstrowanej uczciwości i powagi. Nie chciałbym pochopnie zmieniać stanowiska. Chciałabym poczekać aż prokuratura rozstrzygnie sprawę – mówił o sprawie Krzysztofa Kwiatkowskiego Włodzimierz Cimoszewicz.
Były premier komentował na antenie TV Republika najgłośniejsze transfery polityczne ostatnich tygodni. Jak poinformowała wczoraj Ewa Kopacz, z list Platformy Obywatelskiej w najbliższych wyborach parlamentarnych wystartują były wicepremier w rządzie PiS Ludwik Dorn oraz były przewodniczący SLD Grzegorz Napieralski.
– To taki wzajemny sukcesik. PO robi to dlatego, że jest w kłopocie, stara się przyciągać z różnych stron znane nazwiska, zaś ci ludzie w przeciwnym razie w ogóle nie znaleźliby się w parlamencie – mówił Cimoszewicz. – Wzajemnie sobie pomagają – dodał.
Polityk stwierdził, że nie ma nic przeciwko tego rodzaju transferom, jednak w jego przekonaniu poważne porozumienia dotyczą bardziej formacji niż poszczególnych osób.
– Nie razi mnie to bardzo, choć nie sadzę, że przyniesie to jakieś duże efekty – dodał.
Cimoszewicz odniósł się także do ujawnionej przez TV Republika taśmy z udziałem szefa NIK Krzysztofa Kwiatkowskiego i byłej wicepremier Elżbiety Bieńkowskiej. W jego ocenie ujawnienie kolejnych podsłuchanych rozmów świadczy o tym, że granie taśmami ciągle ma miejsce, co jest dramatycznym problemem polskiej polityki.
Komentując wątek szefa NIK, Cimoszewicz stwierdził, że jeśli wszystkie przypisywane mu wypowiedzi są niepodważalne, powinien wyciągnąć wobec siebie daleko idące konsekwencje, dużo większe niż uchylenie immunitetu.
– Ja bylem przez całe lata pod wrażeniem jego rzetelności politycznej, demonstrowanej uczciwości i powagi. Nie chciałbym pochopnie zmieniać stanowiska. Chciałabym poczekać aż prokuratura rozstrzygnie sprawę – skwitował.