Jak informuje „Puls Biznesu”, browarnicy w Polsce chcą walczyć z nieuczciwymi technikami produkcji piwa. Chcą ustalić, kiedy napój będzie mógł nazywać się „piwem”, a kiedy będzie to po prostu „produkt piwopodobny”.
Jak pisze „Puls Biznes”, stowarzyszenia browarników w Polsce podjęły się próby określenia, co można nazywać piwem. - Patrząc na to, jak ewoluują produkty piwne, podjęliśmy inicjatywę opracowania definicji – powiedział „Pulsowi Biznesu” Andrzej Olkowski ze Stowarzyszenia Regionalnych Browarów Polskich, które nad definicją pracuje wraz ze Związkiem Zawodowym Pracodawców Przemysłu Piwowarskiego Browary Polskie.
- Na rynku spotkać możemy coraz więcej produktów, które możemy nazwać jako „piwopodobne” ze względu na ich skład surowcowy oraz smakowitość, a właściwie jej brak. - dodał Olkowski. Jego zdaniem, chodzi tutaj nawet o kilkanaście procent rynku piwnego, szczególnie produktów w najniższej grupie cenowej.
Podczas posiedzenia Komisji Rolnictwa stowarzyszenia przedstawiły definicję, w myśl której piwem może nazywać się napój, w którego składzie jest co najmniej 55% „wsadu surowcowego w postaci słodu jęczmiennego lub pszenicznego”. We wspomnianych napojach „piwopodobnych” zdarza się, że słód w znacznej mierze zastępowany jest np. syropem glukozowo-fruktozowym. Definicja została również skierowana do Ministerstwa Finansów. W planach jest stworzenie prawnej normy określającej użycie nazwy „piwo”.