Jakże trudno wyobrazić dziś sobie w Polsce harcerza, który nie wie, kim był profesor Tomasz Strzembosz. Ten, bez wątpienia, wybitny człowiek, choć w sposób szczególny ukochał historię i to jej poświęcił się bez reszty, przez znaczną część życia związany był z harcerską służbą.
Harcerska służba
Rozpoczął ją już w 1945 roku. Więź z harcerstwem zacieśniło małżeństwo z Marią Dawidowską, również harcerką, siostrą Macieja, „Alka”, jednego z trzech głównych bohaterów „Kamieni na szaniec”. W Związku Harcerstwa Polskiego działał od września 1945 roku do samorozwiązania się drużyn ZHP na przełomie lat 1948 i 1949. Początkowo zasilał szeregi 5. Krakowskiej Drużyny Harcerzy, następnie zaś 46. Warszawskiej Drużyny Harcerzy w Falenicy.
Do harcerstwa powrócił, kiedy po likwidacji ZHP w roku 1951, pojawiła się nadzieja na jego odrodzenie. Jesienią 1956 roku Strzembosz uczestniczył w spotkaniach organizowanych przez byłych członków Szarych Szeregów, aby następnie – na zaproszenie hm. Aleksandra Kamińskiego – w dniach w dniach 8-9 grudnia 1956 r. wziąć udział w Ogólnopolskiej Naradzie Działaczy Harcerskich w Łodzi, która przeszła do historii pod nazwą Zjazd Łódzki. Po zjeździe tym, który doprowadził do reaktywacji Związku, stanął na czele drużyny harcerskiej w stołecznej szkole podstawowej przy ul. Hożej.
Ku odnowie. Na czele harcerstwa niepokornego
Ale najważniejszy czas działalności Strzembosza miał dopiero nadejść. Ostatnie dziesięciolecie PRL, to niewątpliwie okres trudny w dziejach Związku Harcerstwa Polskiego, czas który miał niebagatelny wpływ na dalsze losy całego harcerstwa w Polsce. To właśnie wtedy, lata wypaczania idei skautingu przez partyjnych aparatczyków oraz indoktrynacji politycznej spowodowały bunt w środowiskach, które na przekór władzy pielęgnowały prawdziwą ideę skautingu. Ten „ożywczy ferment” okazał się determinantem powstania pierwszych ruchów „niepokornych”, których celem była moralna odnowa ruchu harcerskiego. Inicjatywy powrotu do prawdziwego harcerstwa pojawiały się już wcześniej jednak kulminacja przypadła właśnie na okres pierwszej „Solidarności”. Wtedy właśnie w ZHP wyłoniły się pierwsze ruchy niepokornych. Powstawały spontanicznie, często zupełnie od siebie niezależnie. Wszystkie powstały powodowane chęcią moralnej odnowy harcerstwa w duchu tradycyjnej roty Prawa i Przyrzeczenia Harcerskiego. Postulowały powrót do skautowych metod wychowania i odpolitycznienie organizacji, która tak bardzo kojarzyła się wówczas z powiedzeniem „ZHP – pierwszy krok do partii”.
Warszawa była miastem, gdzie zrodziły się aż dwie tego typu inicjatywy: jedna, związana z phm. Leszkiem Truchlewskim i hm. Stanisławem Czopowiczem, która zainicjowała stworzenie kręgu, druga skupiona właśnie wokół Tomasza Strzembosza. Działalność tego ostatniego była niezwykle ważna, ponieważ miała charakter ogólnopolski. Na jednym ze spotkań, które miało miejsce 5 października 1980 roku T. Strzembosz gościł w swym prywatnym mieszkaniu przedstawicieli z Lublina, Zakopanego oraz Gdańska. Stało się to początkiem współpracy wykraczającej poza wymiar lokalny i pozwoliło uczestniczyć instruktorom z innych miast w założycielskiej zbiórce Środowiskowego Kręgu Instruktorskiego Chorągwi Warszawskiej. Zaczęto tworzyć lokalne Kręgi Instruktorów Harcerskich w ramach ZHP, te na wzór warszawskiego. Zaowocowało to - w dniach 25-26 października 1980 roku - utworzeniem Porozumienia Instruktorów Harcerskich im. Andrzeja Małkowskiego skupiającego 25 – osobową grupę instruktorów harcerskich z całego kraju.
Ktoś pobrudził nam piękny sztandar
W roku 1981 Strzembosz współtworzył Niezależny Ruch Harcerski i był jego wiceprzewodniczącym.
W tych niełatwych latach krystalizowała się jego wizja dotycząca przyszłości ruchu harcerskiego, jego kształtu w nowych realiach. Kiedy 12 lutego 1989 roku uczestniczył w spotkaniu, zorganizowanym w Warszawie przez struktury rozbitego Ruchu Harcerskiego, był już zdecydowanym orędownikiem powstania niezależnej i samodzielnej organizacji harcerskiej poza strukturami ZHP. W efekcie tego stał się jednym z twórców Związku Harcerstwa Rzeczypospolitej. Na I Walnym Zjeździe ZHR, który odbył się w dniach 1-2 kwietnia 1989 r. został wybrany jego przewodniczącym. Uważał, że jedność nie jest już możliwa, że ZHP nie jest reformowalny. „Tak jest lepiej – pisał - niż gdyby miała być taka „jedność” jak w latach 1956-1989, z wyrzuceniem precz inaczej myślących i niemożnością budowania organizacji według własnego serca, a nie z nakazu „siły przodującej”. Strzembosz pisał, że praca w ZHP nie jest możliwa, bo „dla zbyt wielu ludzi skrót „ZHP” znaczy już coś innego niż w 1939 roku, niż w roku 1945, niż w roku 1948. "Ktoś pobrudził nam piękny sztandar” - stwierdził. Pisał, że nie da się zapomnieć o tym, co przez 45 lat działo się w Związku, ponieważ „za wielu ludzi cierpiało za krzyż harcerski, także od „własnego ZHP” by napisana lekką ręką przez peerelowskiego „działacza” „gruba kreska” wystarczyła".
Jeszcze w 2004 roku profesor Tomasz Strzembosz w jednym z wywiadów powiedział: „W sprawie istniejącego współcześnie podziału mówię zawsze: nie żądajcie, byśmy byli razem z tym ZHP, który nigdy nie potępił takich swoich członków, jak podharcmistrz Chmielewski, jeden z zabójców księdza Popiełuszki. Między komunistycznym ZHP, przedszkolem PZPR, i niepokornymi środowiskami harcerskimi były różnice podstawowe”.
16 października 2004 r. profesor Tomasz Strzembosz po długiej chorobie odszedł na wieczną wartę. Pośmiertnie, decyzją władz naczelnych ZHR, nadano mu stopień harcmistrza Rzeczypospolitej, a także Krzyż Honorowy ZHR - Semper Fidelis