Wietnamscy wierni i duchowni żegnają w sobotę znanego buddyjskiego nauczyciela i działacza na rzecz pokoju. Thich Nhat Hanh był uważany za jednego z najbardziej wpływowych przywódców duchowych na świecie, był mistrzem buddyjskiej szkoły Zen.
Mnisi, mniszki i ubrani na szaro wierni uczestniczyli w 8-kilometrowej procesji z trumną nauczyciela, która w sobotę rano wyruszyła z pagody Tu Hieu w położonym w centrum kraju mieście Hue. Tam rozpoczęła się kremacja ciała mistrza Nhat Hanha. Wcześniej przez siedem dni nad trumną trwały modły i medytacje.
95-letni Nhat Hanh zmarł w 22 stycznia w Hue, gdzie urodził się w 1926 roku jako Nguyen Xuan Bao. Na mnicha został wyświęcony na początku lat 50. Mistrz wywodzącej się z Chin buddyjskiej szkoły Zen jest znany przede wszystkim z upowszechnienia tzw. medytacji uważności oraz swojego pokojowego aktywizmu. Napisał ponad sto książek i organizował kursy medytacji na całym świecie.
Na początku lat 60. Nhat Hanh wykładał na uniwersytetach Princeton i Columbia w Stanach Zjednoczonych. Do Wietnamu powrócił w 1963 r., aby przyłączyć się do rosnącego buddyjskiego sprzeciwu wobec wojny amerykańsko-wietnamskiej. Wyrazem tego protestu była ofiara samospalenia dokonana przez kilku mnichów. - Widziałem, jak komuniści i antykomuniści zabijali i niszczyli się nawzajem, ponieważ każda ze stron wierzyła, że ma monopol na prawdę" - pisał w 1975 roku - mój głos został zagłuszony przez bomby, moździerze i krzyki".
W latach 60. poznał przywódcę ruchu praw obywatelskich w USA Martina Luthera Kinga, który nazwał Thich Nhat Hanha ,,apostołem pokoju i niestosowania przemocy". Przez niemal 40 lat Nhat Hanh mieszkał za granicą, głównie we Francji, po tym, gdy za nawoływanie do zakończenia wojny zakazano mu wjazdu do Wietnamu. Jako pionier buddyzmu na Zachodzie, założył klasztor ,,Plum Village" we Francji i regularnie wykładał tam praktykę uważności.
W 2014 r. doznał udaru mózgu, który uniemożliwił mu mówienie. Cztery lata później autorytarne władze Wietnamu zezwoliły duchownemu na powrót, ale do końca życia był obserwowany przez służby bezpieczeństwa. Na sobotnim pogrzebie zabrakło wysokich urzędników partyjnych, choć o mnichu piszą państwowe media.
Kondolencje z powodu śmierci mistrza przesłał m.in. Dalajlama. Jak podkreślił, Thich Nhat Hanh nie tylko uczył innych, jak uważność i współczucie przyczyniają się do wewnętrznego spokoju, ale również jak ci, którzy doskonalą spokój ducha mogą się przyczynić do prawdziwego pokoju na świecie. - Nie mam wątpliwości, że najlepszym sposobem złożenia mu hołdu jest kontynuowanie jego wysiłków w promowanie pokoju na świecie – napisał duchowy przywódca Tybetańczyków.