Szamanów podkreślił, że działania załóg okrętów to "normalna praktyka" w sytuacji zagrożenia.

Niezależna rosyjska telewizja Dożd podała, że amerykański niszczyciel USS Donald Cook, uzbrojony w rakiety Tomahawk, znajduje się obecnie 100 km od morskiej bazy Rosji w Tartus.

Telewizja przypomina, że 7 kwietnia 2017 roku USA użyło pocisków manewrujących Tomahawk podczas przeprowadzonego ataku na bazę syryjskich sił rządowych Szajrat w prowincji Hims. Ówczesny atak był odpowiedzią na użycie broni chemicznej na terytorium miasta Chan Szajchun, opanowanego przez syryjskich rebeliantów.

W poniedziałek Donald Trump zapowiedział, że Stany Zjednoczone zareagują militarnie na niedawny atak chemiczny na szpital w Dumie we Wschodniej Gucie w Syrii. Zachód podtrzymuje, że za zbrodnię odpowiedzialne są syryjskie siły reżimowe.

Trump na Twitterze podał, że ewentualne uderzenie militarne przeciwko Syrii może nastąpić "bardzo szybko albo wcale nie tak szybko". Nigdy nie mówiłem, kiedy dojdzie do ataku na Syrię - dodał prezydent. Ostrzegał Rosję, aby ta przygotowała się na obecność amerykańskich pocisków w Syrii.

Rosyjski ambasador w Libanie Aleksandr Zasypkin podkreślił, że każdy amerykański pocoisk rakietowy odpalony w stronę Syrii zostanie zestrzelony, a miejsca odpaleń rakiet zostaną uznane za cel.

– Rosja użyje swych okrętów na Morzu Śródziemnym, by chronić „zasoby rosyjskie” w Syrii przed ewentualnym atakiem amerykańskim – odniósł się z kolei wiceprzewodniczacy komisji obrony izby wyższej rosyjskiego parlamentu Aleksiej Kondratiew.

Associated Press przypomina, że szef rosyjskiego sztabu generalnego gen. Walerij Gierasimow ostrzegał, że Rosja odpowie na ewentualny atak rakietowy USA na Damaszek w przypadku zagrożenia życia rosyjskich wojskowych.