Zakończyły się przedterminowe wybory w Turcji. Od rana mieszkańcy Turcji wybierali prezydenta i parlament. Faworytami głosowania są obecny prezydent Recep Tayyip Erdogan oraz jego rządząca partia AKP.
Jednak po raz pierwszy od lat ich zwycięstwo nie jest przesądzone. Stawką wyborów jest niemal nieograniczona władza prezydenta. Dojdzie do tego, jeśli wybory wygrają obecnie rządzący, którzy zapowiedzieli ostateczne wprowadzenie systemu prezydenckiego po wyborach.
Prezydent Erdogan, który głosował w Stambule, mówił, że zmiany będą dla Turcji bardzo korzystne. - To wielka demokratyczna rewolucja. Przejście do systemu prezydenckiego było nam pisane. W tym systemie Turcja podnosi poprzeczkę znacznie ponad poziom współczesnych cywilizacji - mówił.
Opozycja uważa jednak, że system prezydencki byłby jedynie przypieczętowaniem autorytarnej władzy prezydenta Erdogana. Nie wiadomo, czy uda mu się uzyskać niezbędną do wygrania liczbę głosów, stąd opozycja obawia się fałszerstw. Ostrzegał przed tym w czasie głosowania rywal Erdogana, kandydat partii republikańskiej Muharrem Ince. Jego zwolennicy zapowiadają, że będą obecni w lokalach wyborczych, aż do zakończenia liczenia głosów. - Rano poszedłem zagłosować. Po południu idę do pracy, ale wieczorem wrócę tutaj i będę obserwował proces liczenia - mówi wysłannikowi Polskiego Radia Burcin ze Stambułu, który rano oddał głos.
Komisja wyborcza uznała po zakończeniu głosowania, że przebiegło ono bez zakłóceń. Przewiduje się, że frekwencja w wyborach będzie bardzo wysoka. Od rana w całej Turcji mieszkańcy ustawiali się w długich kolejkach do głosowania. - Razem z mężem uprawiamy jogging w każdą niedzielę. Tym razem przyszliśmy najpierw zagłosować, ale zaraz idziemy biegać. To bardzo ważne, żeby brać udział w głosowaniu i myślę, że w Turcji ta świadomość jest wysoka - mówi w rozmowie z wysłannikiem Polskiego Radia Reha, młoda nauczycielka matematyki, która zagłosowała na kandydata republikańskiej opozycji Mohammeda Ince.
- Przyszliśmy do głosowania wcześnie. Mamy bliźniaki, zostawiliśmy je z nianią więc musimy szybko wracać. To bardzo ważne dla nas. W sumie w Turcji chyba zawsze była największa frekwencja na wyborach w całej Europie. Gdybyśmy mieli lepszy system prawny, pewnie do głosowania przychodziłoby mniej osób - mówi Imre, który do wyborów przyszedł wraz z żoną.
Jak relacjonuje ze Stambułu specjalny wysłannik Polskiego Radia Wojciech Cegielski, wstępne wyniki wyborów będą znane późnym wieczorem, a ostateczne we wtorek. Wtedy też będzie wiadomo, czy wybory prezydenta rozstrzygną się w pierwszej rundzie, czy też potrzebna będzie dogrywka za dwa tygodnie. Jeśli do niej dojdzie, to prezydent Erdogan nie może być pewien zwycięstwa. Nie wiadomo też, czy w dzisiejszych wyborach rządząca partia AKP utrzyma większość w parlamencie.