Niemiecki minister spraw zagranicznych Frank-Walter Steinmeier powiedział w wywiadzie dla rozgłośni Deutschlandfunk, że ewentualne negatywne skutki sankcji nałożonych na Rosję powinny zostać równomiernie rozłożone na poszczególne kraje UE.
Jego zdaniem pakiet restrykcji musi być "wyważony i obejmować przemysł zbrojeniowy, sektor finansowy oraz nowoczesne technologie". Szef niemieckiej dyplomacji zastrzegł, że nie zgodzi się na sankcje, których skutki uderzyłyby tylko w Niemcy lub jedynie w część krajów UE.
Steinmeier bronił stanowiska rządu w Berlinie wobec Rosji, polegającego na utrzymywaniu dialogu z Moskwą. – Cóż innego mamy na podorędziu? Być może są tacy, którzy mówią, że powinniśmy odpowiedzieć na rosyjską politykę środkami militarnymi. Być może są w Niemczech ludzie, którzy uważają, że powinniśmy zaangażować Bundeswehrę, aby wojskowymi środkami skontrować działania Rosji. Nie podzielam tego stanowiska; ogromna większość Niemców też nie – powiedział niemiecki polityk. – Jeżeli nie dysponujemy środkami do militarnej kontrakcji, to pozostają nam środki polityczne i dyplomatyczne. Nie powinniśmy ich dyskredytować – wyjaśnił szef resortu spraw zagranicznych, dodając, że dyplomacja jest "cennym dobrem".
Sankcje sektorowe, nad którymi pracuje UE, dotyczą obronności, ograniczeń przepływu kapitału, sprzedaży wysokich technologii, w tym w sektorze energii, oraz sprzętu podwójnego zastosowania (cywilnego i wojskowego).
W piątek kraje UE zleciły Komisji Europejskiej przygotowanie projektów aktów prawnych, pozwalających na wprowadzenie sankcji. Dokumenty te mają zostać przedstawione ambasadorom państw unijnych do wtorku 29 lipca w celu ich przyjęcia.
Na krok ten UE zdecydowała się po tragedii malezyjskiego samolotu pasażerskiego, który 17 lipca został zestrzelony nad obszarem kontrolowanym przez prorosyjskich separatystów na wschodzie Ukrainy. Zginęło prawie 300 osób. Unia uznała, że katastrofa była konsekwencją dostarczania separatystom ciężkiej broni przez granicę rosyjsko-ukraińską.