- Kwalifikuję się do grupy, która mówi, że ten zamach nie przełoży się na wynik wyborczy Marine Le Pen. Le Pen po tym zamachu nie wypadła w mediach dobrze, powtarzając swoje dobrze znane tezy, nie mówiąc nic nowego. To propozycje populistyczne. Na tych zajściach może zyskać Fillon, który jako były premier miał okazję w takiej sytuacji działać. Może wykazać, że jest on w stanie złożyć stabilny rząd z doświadczonych polityków - mówił w "Republice po południu" Zbigniew Stefanik, korespondent Telewizji Republika we Francji
- Francuzi nauczyli się żyć z tymi, jak to mówią w Paryżu, incydentami. Tu nie używa się sformułowania „zamach”. Mamy do czynienia z człowiekiem, którego przeszłość kryminalna bierze górą nad dżihadystyczną. Spędził on w więzieniu 15 lat, w przeszłości zaatakował policjanta podczas kontroli drogowej, potem rzucił się na policjanta na komisariacie. Zatrzymano go także 23 lutego 2017 r. ponieważ miał deklarować, że chce rozprawić się z policją. Czy mamy do czynienia z działaniami szaleńca czy Państwa Islamskiego? - zastanawiał się Zbigniew Stefanik mówiąc o wczorajszym zamachu na Polach Elizejskich i sprawcy tego ataku.
- ISIS przyznaje się do różnego rodzaju wydarzeń niekoniecznie związanych z jego bojownikami, ale będącymi im „na rękę” i takimi są też wybory prezydenckie we Francji. Wybory będą zabezpieczanie potężnymi siłami, środki bezpieczeństwa będą nadzwyczajne. To pierwsze wybory, które odbywają się, gdy we Francji obowiązuje stan wyjątkowy. Czy ta sytuacja wpłynie na wynik wyborczy? Na dzień dzisiejszy 1/3 Francuzów nie wie, na kogo zagłosuje w 1. turze. To zajście może wpłynąć też na frekwencję, bo pójście na wybory może być aktem tego, że „nie boimy się terroryzmu, że bierzemy udział w życiu publicznym” - stwierdził Stefanik.
- Kwalifikuję się do grupy, która mówi, że ten zamach nie przełoży się na wynik wyborczy Marine Le Pen. Le Pen po tym zamachu nie wypadła w mediach dobrze, powtarzając swoje dobrze znane tezy, nie mówiąc nic nowego. To propozycje populistyczne. Na tych zajściach może zyskać Fillon, który jako były premier miał okazję w takiej sytuacji działać. Może wykazać, że jest on w stanie złożyć stabilny rząd z doświadczonych polityków - sugeruje korespondent.
- Jeśli ktoś miałby zyskać wyborców, to bardziej Fillon niż Le Pen. Ich wyniki sondażowe są obecnie niemal równie. Warto też spojrzeć na Macrona, który zdaje się być sondażowym faworytem, choć był wielokrotnie oskarżany o brak doświadczenia, szczególnie w kwestiach bezpieczeństwa i obronności - dodaje Zbigniew Stefanik.