Miliarder wchodzi w politykę. Zapowiada przejęcie władzy
Do ugrupowania Nigela Farage’a, prawicowej Reform UK, przeszedł z Partii Konserwatywnej miliarder Nick Candy i objął stanowisko skarbnika. Zapowiedział, że zbierze dla swego ugrupowania tyle pieniędzy, że wygra ono następne wybory w Wielkiej Brytanii - podał we wtorek "Guardian".
Candy był znaczącym darczyńcą na rzecz torysów od 2009 roku, ale ocenił, że konserwatyści "złamali zbyt wiele obietnic i całkowicie zawiedli zaufanie ludzi generujących bogactwo" w Zjednoczonym Królestwie - pisze portal Politico.
"Nigel Farage jest moim bliskim przyjacielem, a Reform UK stanowi przyszłość brytyjskiej polityki" - powiedział deweloper miliarder.
Utworzona w 2018 roku jako partia na rzecz brexitu Reform UK to nowe wcielenie UKIP - poprzedniego ugrupowania Farage'a. W lipcowych wyborach parlamentarnych formacja ta zdobyła pięć mandatów i 14,3 proc. głosów.
Nowy skarbnik partii powiedział, że już teraz otrzymuje deklaracje istotnego finansowego poparcia od zamożnych darczyńców, a liczba członków Reform UK w 2025 roku przekroczy liczbę torysów. Partia Konserwatywna liczy teraz 130 tys. osób, a Reform UK - 100 tys.
Candy uważa, że zbierze dla partii ponad 40 mln funtów i pomoże jej w ten sposób wygrać następne wybory; już w tegorocznym głosowaniu Reform UK odebrało część poparcia torysom - przypomina Politico.
W czerwcu Farage ogłosił, że obejmuje z powrotem funkcję szefa Reform UK, co sprawiło, że poparcie dla jego partii wyraźnie wzrosło i w niektórych sondażach przed lipcowymi wyborami ugrupowanie to wyprzedzało nawet rządzącą wówczas Partię Konserwatywną.
Podczas przedwyborczego wywiadu dla BBC Farage został zapytany o kilka budzących kontrowersje stwierdzeń z przeszłości, w tym o wpis w mediach społecznościowych z lutego 2022 roku, w którym ocenił, że rosyjska inwazja na Ukrainę była "konsekwencją ekspansji UE i NATO" oraz o to, że w 2024 roku wskazał na Władimira Putina jako na polityka, którego najbardziej podziwia.
Odnosząc się do pierwszej wypowiedzi odparł, że od lat 90. argumentował, iż "nieustanna ekspansja na wschód" NATO i UE daje Putinowi "powód, by mówić Rosjanom, że +(oni) znów po nas przyjdą i rozpoczną wojnę+". Dodał również: "Sprowokowaliśmy tę wojnę. Oczywiście jest ona jego (Putina) winą". W komentarzu do drugiego stwierdzenia tłumaczył: "Powiedziałem, że nie lubię go (Putina) jako osoby, ale podziwiałem go jako polityka, ponieważ zdołał opanować kierowanie Rosją".
Źródło: PAP